wtorek, 20 lutego 2018

Mój hit Lily Lolo – Boskie, błyszczące, naturalne błyszczyki do ust – Espresso Martini i Bellini – Makijaż cruelty free!

Błyszczyki Lily Lolo, to zdecydowanie moje kosmetyczne skarby, poznałam je już lata temu i do dziś uważam za jedne z najlepszych na rynku. Zachwycał mnie już błyszczyk w odcieniu Clear oraz cudny Scandalips, dziś poznajcie prawdziwe gwiazdy wśród błyszczyków!


Błyszczyki Lily Lolo, to piękny skład, genialny efekt nawilżenia i delikatny kolor. Oba te cudeńka mieszkały w pudełkach świątecznych Lily Lolo, zakupić je jednak można całkowicie osobno, oczywiście na Costasy, gdzie kusi ich gała gama kolorystyczna. Kosmetyki tej brytyjskiej marki, produkowane są wyłącznie z naturalnych i mineralnych składników, nie zawierają sztucznych aromatów, parabenów, nanoczasteczek, substancji konserwujących, mają przepiękne składy, są to kosmetyki free cruelty, oczywiście nie testowane na zwierzętach na żadnym etapie produkcji. Błyszczyki idealnie rozprowadzają się na moich ustach, mają niesamowicie przyjemną i lekką konsystencję, pielęgnują usta i nie kleją się. 


Naturalny błyszczyk do ust w odcieniu Espresso Martini, to słowem błyszczący ideał. Mocno połyskujący z drobinkami, u mnie do makijażu zarówno na co dzień i na każdą okazję, zobaczcie, jak pięknie prezentuje się na moich ustach. Błyszczyk daje niesamowite, błyszczące wykończenie i piękny, trójwymiarowy efekt na ustach, który można stopniować, od lekkiego odświeżenia ust, do mega błysku. Już po pierwszej warstwie usta są odżywione, wyglądają zdrowo, soczyście i naturalnie. Będzie też świetnym topem na inne, intensywne kolory szminek, doda im wspaniałego blasku i świeżości. 


Bellini, jest bardziej intensywnym błyszczykiem, niż Espresso Martini, daje on mega efekt przeuroczego błysku, jest odcień wpada w brzoskwinię, zobaczcie, jak wygląda na moich ustach. Błysk daje niesamowity, absolutnie przepiękny. Po jednej warstwie daje już wymarzony efekt, obok którego według mnie nie można przejść obojętnie. Bellini zamieszkał w mojej torebce.


Błyszczyki (4 ml), mają estetyczne, bardzo solidne i poręczne opakowania, na grzbiecie widzimy wygrawerowane logo Lily Lolo, na spodzie zaś nazwę koloru. Błyszczyki bez problemów odkręca się i dobrze zamyka. Praktyczny, idealnie długi aplikator jest świetnie wyprofilowany, mięciutki i delikatny dla ust. Kosmetyki dodatkowo zapakowano w tradycyjne kartoniki w biało-czarnych, firmowych odcieniach, z których zasięgnąć możemy informacji o produktach oraz poznać ich naturalny skład. W ich składzie znajdziemy tłoczony na zimno olej z nasion rącznika pospolitego, zwanym olejem rycynowym oraz wzmacniający delikatną skórę ust, olej jojoba, także dodatkowo spełniają funkcje nawilżające i odżywiające. Błyszczyki wzbogacono także o natłuszczający i wygładzający wosk pszczeli, wosk pozyskiwany z liści wilczomlecza, wosk z liści palmy kopernicji i witaminę młodości - witaminę E, które wygładzają oraz chronią usta, w składzie odnajdziemy także mikę, czyli mineralny składnik kosmetyku. 


Dodatkowym atutem błyszczyków Lily Lolo,  jest zawsze boski zapach słodkiej czekolady, który odczuwamy przy aplikacji. Jak wiecie, kocham Lily Lolo i zawsze z całego serca polecam te genialne w każdym calu kosmetyki, błyszczyki zaś zostały w mojej kosmetyczce, prawdziwymi, błyszczącymi gwiazdami! A Wy, lubicie połyskujące błyszczyki do ust? Znacie Lily Lolo? :)


46 komentarzy:

  1. jak błyszczą! :D nie przepadam za błyszczykami, jednak te mają wyjątkowo ładne odcienie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem zdecydowanie nieco sroczką, kocham je :)

      Usuń
  2. oba błyszczyki wyglądają jak płynne złoto, pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne efekty dają na ustach :). Są naprawdę super ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładnie wyglądają na zdjęciach, ale sama nie odważyłabym się nałożyć je na usta:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio rzadziej maluję usta błyszczykami, ale lubię w tego typu produktach przyjemne posmaki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Efekt na ustach jest naprawde świetny. Podoba mi się <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :) Ja tez jestem zachwycona nimi :)

      Usuń
  7. Nie używam błyszczyków, ale przyznaję, że te prezentują się dość intrygująco, efekt na ustach jest naprawdę ciekawy i ładny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybciutko można sobie upiększyć usteczka, dają naprawdę magiczny efekt :)

      Usuń
  8. Nie znoszę błyszczyków, próbowałam się przekonać, ale jakoś kompletnie mi to nie idzie.. nie wiem, czy to tylko mi, ale wręcz przyciągają włosy do ust i później te masakrycznie się kleją :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze lubiłam zarówno szminki, jak i błyszczyki do torebki wrzucać, zatem Kochana polecam szminki Lily Lolo, równie boskie :)

      Usuń
  9. o nie takie rzeczy nie dla mnie ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. jejku, te błyszczyki są absolutnie cudowne, muszę je mieć!

    OdpowiedzUsuń
  11. Odkąd zaczęłam sięgać po maty to raczej nie czułabym się dobrze w tak iskrzących kolorach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mimo, iż jestem fanką matów, lubię tez błyskotki takie śliczne :)

      Usuń
  12. Błyszczyków u mnie brak ale przyznaję, że te wyglądają pięknie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakie soczyste usteczka :) I jak błyszczą!

    OdpowiedzUsuń
  14. o kurczę! efekt faktycznie jest oszałamiający :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze się spodobały efekty, polecam z całego serca :)

      Usuń
  15. Nie lubię szminek, ale takie błyszczące błyszczyki to będzie dla mnie strzał w dziesiątkę. Na pewno skuszę się na jeden.

    Zapraszam do siebie : https://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/02/piekne-samobojczynie-lynn-weingarten.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękne odcienie, zwłaszcza ten złoty :)

    OdpowiedzUsuń