poniedziałek, 25 sierpnia 2014

APIS – Krem ochronny SPF 30 :)

Słońce raczy nas swymi promieniami w tym roku szczególnie szczodrze, także nie wyobrażam sobie lata, a nawet jego obecnej końcówki, bez kremu z filtrem. Krem ochronny SPF 30, którym obdarowała mnie bydgoska firma APIS, uratował moją twarz przed oparzeniami i szkodliwym promieniowaniem w przeciągu ostatnich tygodni :)
 
 
Kosmetyk posiada filtr przeciwsłoneczny SPF 30, który chroni przed promieniami UVA oraz UVB. Filtry od 30-50 przeznaczone są dla osób posiadających jasną karnację (czyli m.in. dla mnie), są to wysokie, bezpieczne filtry (SPF - Sun Protection Factor), które uchronią twarz, dekolt, ramiona, uszy przed nadmiernym działaniem słońca. W słoneczne dni, krem trzeba aplikować regularnie, minimum co dwie godziny, by zachować jego właściwości.
 
 
W kremach ochronnych stosuje się miks organicznych i nieorganicznych składników, które odbijają, rozpraszają lub pochłaniają promieniowanie i rozprowadzają go w postaci ciepła. Najczęściej używa się do tego dwutlenku tytanu (na opakowaniu znajdziecie Titanium Dioxide) i tlenku cynku, fizycznie blokujących promienie UV. Krem ochronny SPF 30 Apis, przeznaczony jest do cery wrażliwej oraz cery skłonnej lub dotkniętej już przebarwieniami, u mnie niestety i takie się znalazło, także ochoczo i z przyjemnością stosuję kosmetyk, na co dzień, już drugi miesiąc :) Krem ma bogaty skład, który sprawia, iż produkt chroni i pielęgnuje zarazem. Odnajdziemy tu prócz filtrów, ekstrakt z alg morskich, który łagodzi podrażnienia, bardzo intensywnie nawilża, ujędrniając jednocześnie, ekstrakt z aloesu, odżywczą bombę, która regeneruje i odżywia, ekstrakt z mimozy, opóźniający procesy starzenia się skóry, działa również przeciwzapalnie, proteiny jedwabiu nadają miękkość, masło shea sprawia, iż skóra staje się miękka i gładka, a olej arganowy działa rewitalizująco, a dzięki zawartości witaminy E, chroni przed działaniem wolnych rodników.
 
 
Krem otrzymujemy w eleganckim, praktycznym słoiczku (50 ml) z białą nakrętką, zapakowanym dodatkowo w firmowy kartonik, z którego możemy zasięgnąć informacji odnośnie firmy, produktu oraz składu kosmetyku i działaniu poszczególnych komponentów. Zarówno kartonik, jak i krem są zabezpieczone, także mamy pewność, że produkt nie był wcześniej otwierany, dodatkowo do kremu dodano łopatkę, którą możemy wykorzystać przy aplikacji. Krem nie ma jednoznacznego zapachu, jest to miła, delikatna, higieniczna woń. Ma on lekką, kremową konsystencję w kolorze ecru, na skórze rozprowadza się idealnie i szybko się wchłania, dlatego stosuję go też pod makijaż :)
 
 
Krem ochronny SPF 30, to kolejna perełka bydgoskiej firmy Apis, na pewno nie poprzestanę na jednym opakowaniu, ponieważ krem jest idealnym towarzyszem mojej skóry nie tylko na słoneczne dni :)


Możecie go kupić w sklepie APIS tu – klik :) oraz bezpośrednio w Gabinecie Kosmetycznym APIS w Bydgoszczy, przy ul. Magdzińskiego 3 :)


Jakie kremy z filtrem polecacie? :)
 

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Naturalne perfumy w olejku – Róża (Indyjskie perfumy R-expo Rose) :)

Sklep Helfy, sprawił mi po raz drugi już przemiłą niespodziankę, proponując do wyboru kolejne produkty, które będę mogła pokazać Wam na spotkaniach Beauty without Cruelty oraz oczywiście na blogu :) Wśród innych cudowności, pozwoliłam sobie wybrać naturalne perfumy, o które tak wielu z Was pytało :) Czym zastąpić chemiczne zapachy? Na Helfy jest naprawdę duży wybór naturalnych, etycznych zapachów, między innymi właśnie dzisiejszy bohater – Różane, naturalne perfumy w olejku
 
 
Perfumy otrzymujemy w przepięknym opakowaniu - przezroczysta,  szklana mała buteleczka (10 ml), ze złotą nakrętką i kwiatową aplikacją, wygląda bardzo elegancko. Buteleczka zapakowana jest dodatkowo w uroczy, fioletowy kartonik z indyjskimi, złotymi aplikacjami (motywy kwiatowe, mitologiczne), całość prezentuje się niezwykle urokliwie :)
 

Na kartoniku, widnieje informacja, iż mamy do czynienia z produktem produkcji indyjskiej oraz  że perfumy są naturalnym olejkiem różanym, bez zawartości alkoholu! W środku odnajdziemy także dodatkowy koreczek zabezpieczający, gdyby pierwszy nam się zagubił oraz kulkową nakładkę, by można było wygodnie aplikować perfumy, jest to znana nam wszystkim tzw. roletka roll-on, przyznam, iż bardzo praktyczna w stosowaniu. W kartoniku znajduje się także ulotka informująca nas o producencie (rodzinna firma z Indii) i produkcie, ale także jak pozyskiwane są olejki naturalne. 
 
 
 Od dziecka kochałam róże, ich zapach zawsze uważałam za jeden z piękniejszych na naszej planecie, toteż nie miałam żadnego problemu z wyborem naturalnych perfum (z tego miejsca bardzo dziękuję Pani Małgosi z Helfy.pl). Zapach róży jest wonią dość mocną, można powiedzieć ostrą i nieco egzotyczną w tym wydaniu, lecz nadal świeżą i odurzającą!  Powąchajcie dorodną, dziką różę i poczujecie, jak pachną te różane, naturalne perfumy, bo jest to dokładnie ta woń - genialna, głęboka, pociągająca!
 
 
Aplikuję je na nadgarstki oraz na miejsca za uszami, pachną cały dzień, są tak trwałe, jak żadne inne, posiadane przeze mnie wcześniej perfumy zawierające alkohol. Jest to produkt naturalny, perfumy nie były oczywiście testowane na zwierzętach, nie podrażniają, nie wysuszają i są bardzo wydajne, już mała ilość wystarczy, by zapach przetrwał z nami cały dzień. Mam ochotę również na zapach konwaliowy i jaśminowy! :)


Możecie je kupić oczywiście na Helfy.pl tu - klik :)



Znacie naturalne perfumy? Jakie zapachy polecacie? :)

 

piątek, 15 sierpnia 2014

Zielone Laboratorium – Energetyzujący żel do mycia - żurawina i jabłko :)

O kosmetykach marki Zielone Laboratorium, pisałam już nie raz, bardzo przypadł mi bowiem do gustu balsam do ciała (recenzja tu –klik) oraz peeling (tu – klik) spod ich skrzydeł. Dziś zaś w roli głównej kolejny produkt Zielonego Laboratorium - Energetyzujący żel do mycia –– żurawina i jabłko, który również jest cudownym prezentem od Ewy i Pawła Piątków :)
 
 
Podobnie, jak poprzednie cudeńka Zielonego Laboratorium, żel jest kosmetykiem wegańskim, oznacza to, że nie odnajdziemy w nim absolutnie żadnych składników odzwierzęcych, produktom tej firmy towarzyszy bardzo bliska mi filozofia, a część dochodu ze sprzedaży, poświęca się Fundacji Viva.
Żel mieszka w przezroczystej buteleczce (250 g), także wiemy zawsze, ile żelu nam jeszcze pozostało, z bardzo praktyczną, czarną pompką, która jest idealnym rozwiązaniem przy aplikacji tego typu kosmetyków.
 

 Jak już wspominałam przy okazji poprzednich recenzji, firma zmieniła etykietki, mój żel zaś ma jeszcze poprzednią szatę graficzną, do buteleczki dołączona była dodatkowo estetyczna, kartonowa zawieszka. Żel ma lekko kremową konsystencję, w kolorze brązowym z malutkimi drobinkami żurawiny, pieni się tak, jak lubię, gęsto i puszyście. Jest bardzo wydajny, przeznaczony jest do każdego rodzaju skóry, idealny zaś będzie dla osób które pragną odświeżyć i wygładzić naskórek.
 

Zapach żelu jest boski, jabłko dominuje, lecz żurawina dopełnia bardzo rześkiej, energetyzującej i świeżej woni. Żel zawiera sok z jabłek, który odświeża i uelastycznia, olej słonecznikowy, oliwę z oliwek, nie odnajdziemy tu zaś żadnych PEGów, silikonów, olejów mineralnych, parabenów, czy sztucznych barwników.
 
 
Żel pozostawia skórę pachnącą, miękką i odżywioną, uwielbiam go! To idealny kosmetyk na obecne, letnie dni :)


Które żele do kąpieli polecacie? :)

 

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Sylveco – Brzozowy balsam do ciała :)

Polska firma Sylveco znów mnie zachwyciła! Po raz kolejny już, nie mogę wyjść z podziwu, jak fantastyczne produkty wychodzą spod skrzydeł tej marki. Ziołową pielęgnację uwielbiam i basta! Pisałam już o Kojący balsamie, dziś więc o jego brzozowym braciszku, powitajcie zatem - Brzozowy balsam do ciała :)


Lato w pełni, także balsam, to u mnie kosmetyk dnia codziennego, używam go bardzo często, zarówno rano, jak i po wieczornej kąpieli.
Balsam, jak wszystkie produkty Sylveco, jest bardzo starannie zapakowany i zabezpieczony. Otrzymujemy przepiękny kartonik z elegancką grafiką, na którym umieszczono informacje o firmie, ale przede wszystkim o samym balsamie, jak i składnikach użytych do jego produkcji i ich działaniu na naszą skórę.
W kartoniku odnajdziemy dodatkowo ulotkę, która to, przybliża nam dokładnie składniki i ich cudowne właściwości.  Balsam mieszka w przezroczystym opakowaniu (300 ml) z praktyczną pompką, co jak wiadomo, jest idealną formą do dozowania tego typu kosmetyków :)


Podobnie, jak kojąca wersja, balsam nie osadza się na ściankach, dlatego zużyjemy go zawsze do końca! Na bezpośrednim opakowaniu, znajduje się również fantastyczny skład kosmetyku, któremu warto poświęcić więcej uwagi, ponieważ Sylveco zaserwowało nam znów, niemałą,  genialną bombę naturalnych składników. Balsam zawiera przede wszystkim słynną betulinę i kwas betulinowy, czyli ekstrakt z kory brzozy, który posiada genialne właściwości pielęgnacyjne i lecznicze, hamuje reakcje zapalne, zmniejsza obrzęki, łagodzi podrażnienia i pobudza komórki skóry do odnowy.


Kosmetyk powstał na bazie naturalnego oleju z pestek winogron, który bogaty jest w antyutleniacze, które opóźniają efekty starzenia się naskórka i wspomagają jego regenerację. Poprawia on też napięcie skóry, wygładza i tonizuje ją. Balsam brzozowy nie zawiera sztucznych kompozycji zapachowych, pachnie lekko ziołowo, jest to przemiła, higieniczna woń.
Skład kosmetyku wzbogacono także o regenerujący ekstrakt z aloesu, który posiada silne działanie nawilżające i stymulujące oraz witaminę E, która neutralizuje wolne rodniki, chroniąc skórę przed starzeniem. 


Balsam dedykowany jest do każdego typu skóry, nie uczula, nie podrażnia i idealny będzie dla tych, których skóra skłonna jest do przesuszania, reakcji alergicznych i wymaga specjalnej regeneracji, ponieważ genialnie odżywia, natłuszcza, nawilża i likwiduje uczucie ściągnięcia.
Rozprowadza się po skórze idealnie, bardzo szybko się wchłania, ma konsystencję lekko budyniową i jest bardzo wydajny. Jestem jego bezsprzeczną fanką, obecnie mam już drugie opakowanie  :)


Uwielbiam stosować go po kąpielach zarówno słonecznych, jak i tych tradycyjnych, doskonale nawilża ciało, pozostawiając warstwę ochronną oraz skórę mięciutką, jędrną i odżywioną.  

Możecie go kupić bezpośrednio na stronie Sylveco – tu– klik :) 
oraz w sklepie Lavendic


Jakich balsamów używacie w te gorące, letnie dni? :)


sobota, 2 sierpnia 2014

Joanna, Sensique, Walkiria, Editt, Lovely - Mini recenzje :)

Dziś zapraszam Was na kolejny miks mini recenzji kosmetyków, które ostatnio używałam (poprzedni miksik tu – klik) :)


Joanna – Odżywka regenerująca z olejkiem arganowym
Kupiłam ją skuszona ogromnym opakowaniem (aż 1000 ml) z bardzo wygodną pompką. W cenie około 14,00 zł, otrzymujemy całkiem dobrą, polską odżywkę, o miłym zapachu i poprawnym działaniu. Nakładam ją na całą długość, umytych uprzednio włosów, po 5 minutach spłukuję. Włosy po jej użyciu, łatwo się rozczesują, są miękkie i lśniące. Nie przepadam za szamponami z Joanny, jednakże tę odżywkę z chęcią zakupię kolejny raz.
Joanna – Lakier utrwalający do włosów
Wraz z odżywką z Joanny, przy okazji zaopatrzyłam się do kompletu w lakier do włosów tej marki. Lakieru do włosów używam bardzo rzadko, jednak w chwilach, gdy moje kudełki stają się bardziej kapryśnie, niż zwykle, sięgam właśnie po lakier. Kosmetyk pochodzi z serii Styling Effect – jest to wersja lakieru - bardzo mocny (250 ml). Posiada on filtr UV, co jest jego dużym plusem, nie skleja włosów, dobrze utrwala, nie pozbawia ich lekkości. Jestem jak najbardziej z niego zadowolona :)



Sensique – Velvet Touch Eyeshadow– Aksamitny cień do powiek 130
Cała seria Aksamitnych cieni, marki Sensique (produkowane są przez znaną firmę Hean), to 13 nieperfumowanych odcieni, mój ma numer 130. Cienie mają jedwabistą strukturę i genialnie się sprawdzają przy okazji wszelakich makijaży. Cień jest bardzo dobrze napigmentowany, ma idealny odcień ciemnego, czekoladowego brązu / starego złota, którego długo poszukiwałam. Solidne opakowanie (4g), które pomimo rocznego użytkowania (cień podróżował też często w kuferku i kosmetyczkach) nadal nie uległo żadnym uszkodzeniom, to duży plus tego produktu, ale największymi atutami cieni Velvet Touch są kolor i trwałość. Idealnie blenduje się, współpracuje z innymi produktami, z bazą, czy bez niej, zawsze trzyma się genialnie, daje piękne, świetliste, wykończenie, ma delikatne drobinki, które ubogacają kolor. Na bazie tegoż cienia, powstaje wielokrotnie makijaż, który mam przyjemności wykonywać na potrzeby filmu (tu – klik foto-relacja). Sama często maluję się nim na co dzień. W Drogerii Natura kupimy te cienie za dosłownie 5 zł, także nie mogę się oprzeć, by zakupić też inne odcienie :)


Walkiria – Peeling do stóp – Eukaliptus i mięta
Peeling włoskiej marki Walkiria mieści się w tubce (100 ml). Pachnie zdecydowanie miętowo i ma gęstą, zieloną konsystencję z licznymi, brązowymi drobinkami, które dobrze ścierają martwy naskórek naszych stópek. Zawiera olejek eukaliptusowy, olejek goździkowy, olej z awokado, olej ze słodkich migdałów. Sprawdził się znakomicie, szkoda, że tak mało kosmetyków rodem z Włoch, jest dostępna w Polsce.


Editt – Podkład Perfect Mat Magic Effect – Naturalny jasny
Kupiłam go całkiem przypadkowo na wyspie kosmetycznej w markecie, za niespełna 10 zł. Editt, to polska firma, także z chęcią chciałam przetestować nieznany mi, rodzimy produkt. Dostępny jest w 6 odcieniach, mój to naturalny, jasny. Mieści się on w zakręcanym słoiczku (65 ml), ma gęstą, kremową konsystencję, przy aplikacji na skórę, nie daje efektu ciężkości. Dobrze rozprowadza się, lecz aplikuję go zawsze gąbeczką, z pędzlem zaś nie chce współpracować, kryje, matuje, lecz bez bazy i utrwalającego pudru nie utrzymuje się zbyt długo. Kolor nie jest idealny, lecz nie miałam okazji przetestować innych odcieni, za tak niską cenę można go wypróbować.



Lovely - Magic Pen - Korektory do twarzy
Korektory Magic Pen zachęciły mnie opakowaniem – bardzo lubię korektory wygodne w stosowaniu, z pędzelkiem. Do tego niska cena – około 6 zł, okazały się naprawdę fajnym, polskim produktem (Lovely to marka znanej firmy Wibo) . Nie obciążają skóry (stosuję cieniutką warstwę), mają miły zapach, nie ciemnieją i kryją drobne niedoskonałości, czerwone niespodzianki oraz cienie pod oczami. Kosmetyki te, naprawdę spełniają swą funkcję, także, jak najbardziej polecam :)


Znacie te produkty? Jakie kosmetyki tych firm polecacie? :)