Słynny Beauty Blender, szturmem opanował świat
makijażu już jakiś czas temu. Makijażyści, blogi, youtube, cały świat oszalał
na punkcie tej małej gąbeczki o kształcie jaja :) W zasadzie większość recenzji,
opiewała tą formę nakładania podkładu na skórę, której oczywiście i ja byłam niesamowicie
ciekawa. Jednakże, gdy szał lekko opadł, kupno odkładałam wciąż w czasie i w
zasadzie jajeczko, nie było już dla mnie kosmetycznym priorytetem. Gdy jedna z
moich ulubionych, makijażowych firm polskich – Inglot, wypuściła swój własny
odpowiednik, ciekawość powróciła i z jakże wielką radością powitałam prezent od
mego lubego w postaci Pro Blending Sponge, więc piękny, różowy, jajowaty -
Profesjonalny aplikator do podkładu, jest od paru już tygodni mieszkańcem także
mojej kosmetyczki :)
Przyznam, iż swój odpowiednik, Inglot zaprojektował
perfekcyjnie. Aplikator otrzymujemy w przezroczystym opakowaniu ochronnym, na
którym widnieje informacja, iż jajeczko jest hipoalergiczne i oczywiście nie
zawiera latexu. Zaprojektowano je tak, by łatwo aplikować podkład na skórę
(można aplikować nim zarówno produkty w postaci ciekłej, jak i kremowej i stałej).
Jajko jest bezzapachowe, ma bardzo gładką strukturę, jest leciutkie i poręczne :)
Idealne wyprofilowane krągłości, genialnie
rozprowadzają produkty (nakładam nim zarówno podkłady, jak i korektory). Mięciutka
gąbeczka nie pozostawi żadnej smugi na twarzy, lecz trzeba opanować swoją
metodę pracy z nią. Słynni wizażyści, efekt jaki uzyskujemy po nałożeniu
podkładu tego typu gąbeczkami, opisuje, jako HD, twarz stać ma się
trójwymiarowa, a podkład idealnie otulać skórę i korygować niedoskonałości.
Oryginalny Beauty Blender, to koszt nawet do 130
zł, aplikator Ingota, kupimy już za 42 zł, nie miałam niestety przyjemności
obcowania z Beauty Blenderem, także siłą rzeczy porównać go z ingotowym
aplikatorem nie mogę, jednakże jestem przekonana, ze odpowiednik ten jest
genialnym i godny polecenia produktem. Piękny
kolor różowy jajka, nie ukrywam uprzyjemnia całą sprawę :) Faktura gąbki Inglota,
jest zbita i bardzo wysokiej jakości, przemiła w dotyku. Przed użyciem
aplikatora, musimy go leciutko zmoczyć i tu najlepiej sprawdza się woda
termalna w sprayu – stosowałam Iwostin, Avene i La Roche Posay, wszystkie były
jak najbardziej w porządku, jednakże, gdy takowej mi zabraknie, „opsikuję” go
dobrą wodą mineralną. Po lekkim namoczeniu, jajko zwiększa swą objętość :)
Podstawa jajeczka jest zaokrąglona, tymi rejonami
aplikatora, najczęściej operuję nakładając podkład. Tylko część powierzchni
dolnej, dotyka skóry, musimy operować i manewrować jajkiem, by nałożyć podkład,
tak, jak chcemy. Aplikator jest poręczny, łatwo się nim pracuje. Góra jaja, ma czubek, idealnie wyprofilowany,
to nim dotrzemy do trudno dostępnych miejsc na twarzy, takich jak okolice nosa,
brody, czy oczu Moje wieloletnie przyzwyczajenie, nakładania podkładu pędzlem,
jest tak silne, że trudno mi było przekonać się za pierwszym razem do tego
kosmetycznego gadżetu, jednak nie tyle samo nakładanie (wolę jednak nakładać
podkład pędzlem), ale blendowanie produktu jajeczkiem już na twarzy, przyznam
daje naprawdę fantastyczne wykończenie. Aplikator czyszczę zawsze bezpośrednio
po użyciu (żelem do twarzy, są jednak dostępne specjalne płyny do czyszczenia
jajeczek), nie chłonie on zbyt dużej ilości podkładu, jednak po wielu użyciach
nie uda się nigdy do końca jajka doczyścić. Jest to gąbeczka, także taki już
jej los, po dłuższym czasie więc, trzeba zastąpić ją po prostu nową. Lubię stosować jajowaty aplikator
szczególnie, gdy maluję kogoś, jest to nawet lepsze niż pędzel rozwiązanie,
udaje mi się idealnie nałożyć podkład i dotrzeć w najbardziej skrywane
zakamarki twarzy, siebie jednak wolę najpierw potraktować pędzlem, następnie
zaś blendować, „pieczętować” produkt tymże, różowym, inglotowym aplikatorem :)
Skusiłyście się na takowe różowe jajeczko, czy wolicie
tradycyjne metody nakładania podkładu? :)
Bardzo lubię nakładać podkład w ten sposób :) wypróbowałam już dużo jajeczek ale tego z inglota jeszcze nie miałam okazji ;)
OdpowiedzUsuńInglotowe jajko, jest bardzo dobre jakościowo :) Jednakże u mnie pędzel jest zawsze niezastąpiony :)
UsuńJa mam takie jajo z ebelin ale jest takie sobie ;)
OdpowiedzUsuńZaraz wyszukam to z Ebelin :) Jajo fajnie dopełnia pracę z pędzlem :)
UsuńWidziałam je ostatnio na stoisku Inglota, ale po przygodzie z jajkiem Real Techniques, które po przeszło miesiącu zaczęło się psuć odpuszczam sobie takie gąbeczki... :)
OdpowiedzUsuńNie znam się z jajcem Real Techniques, zobaczymy, ile czasu poradzi sobie inglotowe :)
UsuńMnie kuszą te jajeczka, ale narazie korzystam z pędzla do podkładu lub tez nakładam go palcami :) Boję się, że to jajeczko by się szybko zniszczyło.
OdpowiedzUsuńNie wiem ile czasu da radę, będę dawała znać oczywiście :) Pędzel, to zdecydowanie podstawa przy nakładaniu podkładów :)
UsuńJa jeszcze nie miałam takiego jajeczka, może wkrótce się to zmieni ;)
OdpowiedzUsuńZawsze można wypróbować takie ciekawostki, jajeczko uzupełnia bardzo fajnie aplikacje wszelakich produktów :)
UsuńMiałam chińską podróbkę, która zbyt mocno chłonęła podkład. Wolę jednak pędzle.
OdpowiedzUsuńPędzle zdecydowanie rządzą, są niezastąpione, jajeczkiem można jednak się wspomagać :)
UsuńNie miałam takiego jajeczka jeszcze i takich różniastych gąbeczek do nakładania podkładu. Jestem ciekawa jak się takie rzeczy sprawdzają, bo przeważnie nakładam podkład palcami lub pędzelkiem :)
OdpowiedzUsuńTakie gadżety zawsze ciągną, by je wypróbować :) Jajo, jest fajnym dopełnieniem w makijażu :)
UsuńUwielbiam gabeczki jaja do nakładania podkładu sama mam gabeczke od Ebelin
OdpowiedzUsuńEbelinowego jajeczka nie znam, ale ma dobre opinie właśnie :)
UsuńJa tam wolę kupić zwykłe, malutkie gąbeczki w pierwszym lepszym kosmetycznym i wyrzucić po każdej klientce :) Tańsze to i mniej roboty, ale gąbeczka, o którą się tutaj rozchodzi jest całkiem urocza :D
OdpowiedzUsuńMałe gąbeczki również mam zawsze, zawsze :) Różowe jajeczko zaiste urocze jest :D
UsuńWłaśnie zastanawiam się nad jej zakupem bo pędzel mnie denerwuje.
OdpowiedzUsuńPędzel, to podstawa, jajeczkiem zachęcam urozmaicić sobie nakładanie podkładów :)
Usuńja mam takie jajo z syis;) chwalę sobie;)
OdpowiedzUsuńWidziałam właśnie, że i Syis ma takowe w ofercie, jestem jego ciekawa :)
UsuńPo recenzji Hani DG nie kusi mnie wcale to jajo ;))
OdpowiedzUsuńU mnie jajko fajnie dopełnia pracę z podkładami :)
UsuńZawsze nakładałam podkład palcami i była to dla mnie najlepsza metoda:) Ale kupiłam jakis czas temu gąbeczkę Real Techniques i przepadłam - nie wyobrażam sobie jej nie mieć!
OdpowiedzUsuńReal Techniques ma genialne pędzle, także pewnie i gąbeczki są godne kupna :)
UsuńSzalenie mnie ciekawi ta gąbeczka.
OdpowiedzUsuńMnie właśnie tez bardzo ciekawiła, ciesze się, że mam to słynne jajko :))
UsuńNigdy nie miałam tego cuda, jednak ciekawi mnie jakby u mnie sie sprawdził.
OdpowiedzUsuńNajlepiej samemu sprawdzić, przeróżne opinie ma ten jajowaty gadżet :)
Usuńmyślę, że "dojrzeję" i do kupna tego wynalazku, bo bardzo mnie ciekawi. jak do tej pory podkład zawsze nakładałam wyłącznie ręką.
OdpowiedzUsuńPolecam pędzel jednak, a jajkiem dopełniać dzieła :D
Usuńzawsze się zastanawiałam nad fenomenem tej niepozornej gąbeczki ;) ciekawi mnie, ale nie wiem czy się skuszę
OdpowiedzUsuńByłam bardzo ciekawa :) Przy przypływie gotówki, można się skusić :)
UsuńPowoli przekonuję się do takich gąbeczek :) Tej też muszę spróbować :-)
OdpowiedzUsuńMałe gąbeczki stosuję od dawna, jajo, choć inne kształtem, właściwie spełnią tę samą rolę :)
UsuńJakoś nie ciągnie mnie do tych "jajeczek"
OdpowiedzUsuńNowości i takowe ciekawostki budzą zawsze kontrowersje :))
UsuńMam Beauty Blendera i jestem w nim zakochana! Zastanawiałam się nad zakupem jaja z Inglota, ale spotkałam się z negatywnymi recenzjami, więc jako pierwszy zamiennik wybrałam markę Ebelin. Jestem ciekawa czy mimo 10krotnie niższej cenie będzie równie ładnie nakładać podkład :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji obcować z BBlenderem, mi Inglot odpowiada, a Ebelin ma tez dobre opinie :)
UsuńNa razie jestem wierna H50s ale mam jajeczko z Shinyboxa, kiedyś będzie trzeba wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie w Shinyboxie było kiedyś :) Nie pamiętam, jakiej marki jajko dali do pudełka, ale na pewno warto wypróbować :)
UsuńJa rzadko sięgam po gąbki, bo mam wrażenie, że mi zjadają pół podkładu.
OdpowiedzUsuńRacja, chłoną dość duże ilości, chyba większe niż pędzle nawet :)
UsuńJa kupiłam sobie z Avonu, ale używałam ich tylko do robienia ombree na paznokciach :)
OdpowiedzUsuńHaha :) dokładnie do tego celu używam gąbeczek tańszych :* :))
Usuńza droga zabawka dla mnie :p
OdpowiedzUsuńBB oryginalny rzeczywiście drogo wychodzi, ale inglotowy odpowiednik nie jest już taki drogi :)
UsuńJa testuję BB,a tego nie miałam
OdpowiedzUsuńNo to koniecznie napisz reckę :)
UsuńObejrzałam/przeczytałam swego czasu kilka recenzji porównawczych Inglotowskiej gąbeczki i BB i podobno nie dorównuje oryginałowi :) Ale mimo wszystko cena zachęca do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, jak sprawowałby się oryginał BB, inglocik mi w zasadzie odpowiada :)
UsuńBB jeszcze nie miałam, ale mam trójkatne gąbeczki z Rossmanna i jestem z nich zadowolona :)
OdpowiedzUsuńZwykłe gąbeczki, są zaiste nie do zastąpienia :)
UsuńLepsza gąbeczka od palca :D
UsuńZa swoje jajeczko dałam 8 zł :D nie mam porównania z BB, ale ze swojego jestem baaardzo zadowolona :) od kiedy jajeczko wpadło w moje łapki tylko jego używam :D
OdpowiedzUsuńJa je bardzo lubię, ale bez pędzla ani rusz :)
Usuń