Królewskie miejsce, zdecydowanie na podium, wśród
mojej, nie ukrywam dość pokaźnej kolekcji kosmetyków do ust, zajmują naturalne
szminki, wspaniałej, brytyjskiej marki Lily Lolo, kocham je ja i moje usta,
jeśli ich jeszcze nie znacie, to koniecznie poczytajcie o nich, zobaczcie, jak
piękne efekty dają na ustach i dlaczego warto je mieć.
Wszystkie kosmetyki Lily Lolo, produkowane są wyłącznie
z naturalnych i mineralnych składników, nie zawierają sztucznych aromatów,
parabenów, nanoczasteczek, substancji konserwujących, mają zawsze piękne
składy, są to kosmetyki free cruelty, nie są testowane na zwierzętach na żadnym
etapie produkcji, za co od lat cienię je i polecam z całego serducha.
Wszystkie szminki Lily Lolo, kupić można na Costasy,
obecnie jest to trzynaście odcieni w kolorach brzoskwiniowych, nude, różach i czerwieniach,
u mnie mieszka sześć z nich, każdy z nich jest piękny i jedyny w swoim rodzaju,
szminki Lily Lolo bardzo często goszczą na moich ustach, uwielbiam je nie tylko
za naturalny skład i piękną, miękką konsystencję, ale także za przepiękny
efekt, jaki dają i zawsze mega intensywny kolor. Szminki Lily Lolo (4g), mają
estetyczne, solidne i poręczne opakowania, w biało-czarnych, firmowych odcieniach,
na grzbiecie widzimy nazwę koloru i wygrawerowane logo marki, szminki bez
problemów otwiera się, odkręca i zamyka na klik. Kosmetyki dodatkowo zapakowano
w tradycyjne dla marki kartoniki, z których zasięgnąć możemy informacji o
produktach oraz poznać ich wspaniały, naturalny skład. Szminki idealnie
rozprowadzają się na ustach, są mięciutkie, mają niesamowicie gładką i kremową
konsystencję, ich kolory są zawsze bardzo trwałe i intensywne.
Szminki Lily Lolo nie wysuszają ust, zaś pielęgnują
je i odżywiają skórę warg, dzięki świetnym składnikom. Zawierają tłoczony na
zimno olej z nasion rącznika pospolitego, zwanym olejem rycynowym oraz
wzmacniający delikatną skórę ust, olej jojoba, także dodatkowo spełniają
funkcje nawilżające, wzbogacono je także o natłuszczający i wygładzający wosk
pszczeli, wosk pozyskiwany z liści wilczomlecza, wosk z liści palmy kopernicji i
kojącą lanolinę, które wygładzają oraz chronią usta, odnajdziemy tu także mikę,
mineralny składnik, olej z nasion słonecznika, który zawiera witaminę E –
witaminę młodości, ekstrakt z rozmarynu, czyli naturalny przeciwuleniacz oraz
pigmenty koloru, składy szminek, naprawdę robią wrażenie, żadna drogeryjna
szminka, nie dorównuje składem tym cudeńkom. Naturalny skład szminek, powoduje,
iż prócz świetnego makijażu, otrzymujemy także naturalną pielęgnację, która nie
podrażni bardzo wrażliwej, delikatnej i cieniutkiej skóry naszych ust.
Trwałość szminek, zawsze przedłużam uprzednio użytą
konturówką, bardzo polecam Wam także genialne konturówki Lily Lolo (pisałam o nich tu), utrwalam je pudrem transparentnym i nakładam drugą warstwę, makijaż
przygotowany w ten sposób prezentuje się nienagannie, bez uszczerbku naprawdę
przed wiele godzin.
PEACHES – odcienie brzoskwiniowe
Z tego przedziału posiadam odcień Intense Crush. Niesamowicie intensywny, trwały kolor w odcieniach
koralowej brzoskwinki, daje piękny, trójwymiarowy efekt na ustach, który można
stopniować i idealne krycie. Ciepła brzoskwinia, łamana koralowymi odcieniami,
u mnie obecna zawsze w torebce, cudna do każdego rodzaju makijażu i dla każdego
typu karnacji. Jest tu także odcień Demure, którego jestem bardzo ciekawa.
PINKS – odcienie różu
Tu znajdziemy szminkowe przecuda, jedne z moich ukochanych szminek ever,
czyli Passion Pink i Love Affair. Passion Pink, czyli boski róż, wpadający w fuksję,
ma niesamowicie trwały kolor, który można stopniować, od lekkiego różu, do
głębokiej fuksji, kolor jest bardzo mocno napigmentowany, daje idealne krycie,
już po pierwszej warstwie. Love Affair, pokochają także miłośniczki odcieni
nude, do których pomimo miłości do czerwieni, należę i ja. Klasyczny, bardzo
kremowy, uniwersalny, idealny na dosłownie każdą okazję kolor, must have. Tu
intryguje mnie bardzo kolor Temptation, może Wy go znacie?
REDS – odcienie czerwieni
Czyste piękno czerwieni znalazłam w postaci French
Flirt i Scarlet Red, które znajdziemy w tym przedziale kolorów, jest tu także
cudownie zapowiadający się Berry Crush. Francuski flirt, jak na nazwę odcienia
przystało, kusi swą przepiękną, cieplutką czerwienią, jest to kolor bardzo
delikatny, nie jest to krwista, mocna czerwień, której boi się na ustach wiele
kobiet, jest nieco bardzo zgaszona, oczywiście genialna do makijażu
wieczorowego, ale również świetna do dziennego, pięknie komponuje się z
brązami. Scarlet Red, zaś to już głęboki odcień czerwieni, lekko malinowej,
który bardzo często gości na moich ustach. Daje efekt karmazynowej czerwieni,
do głębokiej, maliny, czy wiśni, kolor jest bardzo mocno napigmentowany, daje
idealne krycie, już po pierwszej warstwie.
NUDES – odcienie cieliste, nude
W mojej kolekcji znajduje się odcień Nude Allure, ideał nudziaka, jeśli
wiecie, co oznaczają poszukiwania idealnego beżu, to poznacie tę radość, gdy
pojawi się on! Klasyczny, kremowy, uniwersalny, idealny na każdą okazję beżowy,
lekko karmelowy kolor, po prostu piękny. Ciekawi mnie czy odcień Rose Gold,
skradłby także moje serce.
Znacie szminki Lily Lolo? Jaki odcień podoba Wam się
najbardziej? :)
Lubię te pomadki, bo nie wysuszają ust i mają piękne kolory :)
OdpowiedzUsuńJa je kocham, za kolory i skład <3
UsuńNudzuaki sa prześliczne! Generalnie te kolory zachwycają.
OdpowiedzUsuńŚwietny dobór odcieni jest :)
Usuńprzepiękne odcienie ;)
OdpowiedzUsuńOj taaak <3
Usuńna takich ustach to każdy odcień piknie wygląda!
OdpowiedzUsuńJeeej merci :***
UsuńZakochałam się w Passion Pink <3
OdpowiedzUsuńUbóstwiam tę szminkę <3
UsuńAle masz piękne usta, wszystkie kolory zachwycają <3
OdpowiedzUsuńDzięki Kochana :***
UsuńŚwietne są i mam spory dylemat, aby wybrać choć dwie, które najbardziej mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć komplet :D
UsuńPiękne kolory, takie jak lubię i jakie mi pasują :)
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo, bardzo :*
UsuńSwietne sa !
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiowetestowaniee.blogspot.com/
Ja ostatnio wreszcie kupiłam sobie eko szminkę. Wybrałam Laverę, Lily Lolo będzie następnym razem :)
OdpowiedzUsuńCiekawam tych z Lavery :) Lily Lolo musisz tez poznać :)
UsuńPięknie wyglądają na ustach :)
OdpowiedzUsuńNajpiękniej :)
UsuńWszystkie są ciekawe, ale wersja Nude Allure najbardziej wpadła mi w oko :)
OdpowiedzUsuńIdealny nudziaczek :)
UsuńNo kolory mają niesamowite...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, kolory boskie :)
UsuńPiękne :) Myślę, że skuszę się kiedyś na jakiś odcień :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, warte każdego grosza :)
UsuńWszystkie są piękne :)
OdpowiedzUsuńTez tak myślę :)
UsuńPiękne kolorki, szczególnie ten w kolorze nude mnie zachwycił
OdpowiedzUsuńNude Allure boski jest <3
UsuńPiękne kolory. Naturalne produkty z powodzeniem stosuję w pielęgnacji już od dłuższego czasu jednak kolorówki jeszcze całkowicie nie wymieniłam. Będę musiała się tym zainteresować :)
OdpowiedzUsuńPolecam zmienić też kolorówkę, Lily Lolo ma tak bogaty asortyment, ze na pewno znajdziesz dla siebie coś :)
UsuńTrudno byłoby się zdecydować na jeden kolor, skoro wszystkie takie piękne ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, dlatego warto kompletować kolory :**
Usuńreds jest cudowna, uwielbiam produkty Lily Lolo, każdy po który sięgam to gwarantowany hit!
OdpowiedzUsuńZ czerwieni kocham Scarlet Red, ideał mój :)
UsuńWszystkie kolory na Twoich ustach bardzo nam się podobają :D
OdpowiedzUsuńDzięki piękne pandki :)
UsuńZazdroszczę Ci takiej kolekcji Kochana :) Przepiękne kolory :)
OdpowiedzUsuńMusisz tez je poznać :) Kolory niebiańskie :)
UsuńZazdroszczę takiej kolekcji i takich ust!
OdpowiedzUsuńUsta i ja dziękujemy <3 :** Szminki polecam z całego serducha :)
UsuńIdealne <3
OdpowiedzUsuńPiękne mają wykończenie :) Lubię tonację brzoskwiniową i nude :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kolorki! :)
OdpowiedzUsuń