sobota, 27 września 2014

Deni Carte - Fluid długotrwale kryjący 5w1 + Bieszczady :)

Jesień zadomowiła się już na dobre, drzewa zrzucają liście, powietrze jest już inne, a ja zaczynam mieć ochotę na typowo jesienne kosmetyki i kolory, a Wy? :) Produkt, o którym chce Wam dziś opowiedzieć, otrzymałam w paczuszce z innymi cudownościami od firmy Korona, która produkuje w mojej rodzinnej Bydgoszczy kosmetyki marki Deni Carte. Zarówno lakier (tu recenzja – klik), jak i pomadki (tu – klik), spod skrzydeł tej marki skradły mi serce, dziś więc pora na Fluid długotrwale kryjący 5w1 :)
 
 
Podkład otrzymujemy w smukłym, solidnym i poręcznym opakowaniu (30 ml) ze srebrną, aluminiową ochronką, doskonale i bez problemowo zamyka się i otwiera, a przeźroczystość umożliwia nam kontrolowanie, ile kosmetyku nam jeszcze pozostało. Srebrne nadruki informują nas o firmie, kosmetyku i jego właściwościach, na nakładce zaś naklejono także skład podkładu. Biała pompeczka, dzięki której wydobywamy podkład, działa bez zarzutu. 
 

 Podkład używam już ponad miesiąc i przyznam, że rozkochałam się w nim :) Ma on kremową, gładką, lekką konsystencję, idealnie i równo rozprowadza się na skórze, ja zawsze nakładam podkład pędzlem (mój niezastąpiony Hakuro H51), lecz od niedawna testuję szalone, ingotowe jajeczko (recenzja wkrótce) Mój odcień, jest bodaj najjaśniejszym spośród całej palety Numer 50 - pastelowy, jest idealny, to odcień bardzo bliski, jednemu z moich ulubionych podkładów (Bourjois 51 Vanille Clair), bardzo jasny, dla mnie 50 pastelowy jest perfekcyjnym odcieniem!
 

 Dedykowany jest dla cery mieszanej (jak moja) i tłustej, również wrażliwej. Jest to fluid długotrwale kryjący, maskuje on przebarwienia (takowe niestety u mnie występują), niedoskonałości, czy cienie. Zapach fluidu przywołuje troszkę kosmetyki Nivea, które lubię, także woń jak najbardziej odpowiada mi, nie utrzymuje się ona jednakże po aplikacji. Podkład bogaty jest w przeróżne, dobroczynne składniki, takie jak olej z masłosza (który maksymalnie nawilża skórę, regeneruje, wygładza i opóźnia efekty starzenia, jest też naturalnym filtrem), witaminę A (stymulująca odnowę komórek), d-panthenol (świetnie łagodzi wszelakie podrażnienia, działa antybakteryjnie i przeciwzapalnie), witaminę C (chroniącą przed wolnymi rodnikami), trzeba przyznać, iż fluid nie tylko doskonale kryje, upiększa, ale także pielęgnuje skórę naszej twarzy! :)
 

Utrzymuje się bardzo dobrze przez wiele godzin, zarówno w dni, gdy jestem w pracy, ale także, gdy makijaż ma być perfekcyjny na dłużej, przeistaczając się w makijaż wieczorowy, nie zawodzi mnie. Daje świetliste, jasne wykończenie, nie ciemnieje, ja zawsze utrwalam go pudrem sypkim. Dobrze również współpracuje z innymi kosmetykami, zarówno róż, jak i bronzer idealnie się z nim komponują.
 
 
Bardzo się z nim polubiłam :) Oczywiście nie poprzestanę na jednym opakowaniu, zwłaszcza, iż jest on dostępny w naprawdę niskiej cenie 
 25,50 zł Możecie go kupić tu – klik :) Warto też odwiedzić sklep firmowy Deni Carte w Bydgoszczy, przy ulicy Dworcowej 14 :)
 
Podkład Deni Carte pojechał ze mną na cudowny urlop – w Bieszczady :) Zobaczcie, jak prezentował się na mojej twarzy, pokonywałam z nim piękne, długie szlaki, połoniny i zdobywałam cudowne, bieszczadzkie szczyty :)


Jaki podkład jest Waszym naj, naj? :) 
Odwiedziliście nasze piękne, polskie góry w tym roku? :)

czwartek, 18 września 2014

Artdeco – Baza pod cienie :)

Baza pod cienie jest dla mnie produktem dnia codziennego, nawet, gdy maluję się delikatnie, baza zawsze towarzyszy mojemu makijażowi oczu, bez niej ani rusz :) Postanowiłam więc wreszcie, napisać o jednej z moich ulubionych baz pod cienie, oto ona - Baza pod cienie niemieckiej firmy ARTDECO :)
 
 
 Baza ta, jest produktem bardzo cenionym zarówno wśród osób zajmujących się profesjonalnym makijażem, jak i wśród użytkowników oraz konsumentów kosmetyków kolorowych, bowiem ratuje ona absolutnie każde powieki (nawet te, które mają skłonności do przetłuszczania), na które tchniemy jakikolwiek makijaż. To małe, kultowe już cudeńko otrzymujemy w plastikowym, urokliwym, czarnym słoiczku (5 ml), zapakowanym dodatkowo w także czarny kartonik, na którym widnieją informacje o firmie, produkcie oraz skład. 
 

Baza ma jaśniutki, beżowy kolor, widoczne są też malutkie drobinki rozświetlające, na powiekach nie daje ona jednak żadnego koloru, dopiero z cieniem działa magia :) Ma ona przyjemny, określiłabym nawet perfumowany zapach, bardzo elegancki, jednak nie wyczuwa się go podczas aplikacji na powieki. Gdy nabieramy bazę na palec, wyczuwamy jej lekką konsystencję, ja jednak często nakładam ją pędzelkiem. Jest bardzo wydajna, kupiłam ją siedem miesięcy temu, a zużycie jest znikome, ponieważ naprawdę odrobina działa cuda, gdy nałożymy jej zbyt grubą warstwę, może stracić swoje fantastyczne działanie, tak jak zresztą w przypadku każdej bazy pod makijaż.
 

Myślę, że będzie mi służyła jeszcze na pewno przez ponad rok. Każdy cień do powiek prezentuje się lepiej z bazą, kolory zyskują, stają się głębsze, bardziej intensywne, trwałe i żywe, oczywiście baza genialnie zapobiega rolowaniu się cieni w zagłębieniach powiek, zdecydowanie to ideał w tym temacie, choć bardzo lubię także bazę z Clarins. Kosmetyk bardzo dobrze rozprowadza się po powiece, wygładza ją i nawilża (zawiera dodatkowo witaminę E), powoduje, że każdy cień staje się wodoodporny.


Bazę kupiłam jeszcze w poprzednim, 2013 roku, w Douglasie za 36,99 zł, ale wiem, że w promocji można się w nią zaopatrzyć w dużo niższej cenie :)

 Bazujecie? ;) Czy też nie? Czy słynne bazy DAX Cashmere i Hean są warte zakupu? Jakie bazy polecacie? :)

 

sobota, 6 września 2014

Blistex, Ladycode by Bell, Ziaja, Celia - Mini recenzje :)

Przybywam dziś do Was z kolejnym miksem, mini recenzji :)


Blistex - Balsam do ust
Na początek mój hit ostatnich tygodni :) Na całe szczęście mam już w zanadrzu kolejne opakowanie, bo zaiste uzależniłam się od tego produktu! :) Ten amerykański, kultowy kosmetyk, genialnie i natychmiastowo nawilża usta, zapomniałam już co znaczą suche, czy popękane wargi. Wraz z pomadkami Sylveco, trafił on od razu na moje podium produktów nawilżających do ust! Leciutka konsystencja, świeży zapach (przypomina nieco pastę do zębów), praktyczna aplikacja i SPF 10, to ogromne atuty tegoż balsamu, jeśli nie znacie, koniecznie wypróbujcie!


Ladycode – Lakier do paznokci
Kosmetyki Ladycode dostałam zimą w prezencie familijnym na święta, lecz teraz dopiero zabrałam się za opisanie ich :) Lakiery produkowane przez Bell pod marką Ladycode są jak najbardziej przyzwoitym kosmetykiem! Dwa kolory, które dostałam, to świetny, głęboki odcień niebieskiego z numerkiem 12 (na zdjęciach) oraz miedziany brąz z numerem 23. Oba są bardzo trwałe, efekt zadowalający uzyskuje po dwóch warstwach. Niebieski stał się swego czasu moim ulubionym lakierem, także z kosmetyków Bell pod szyldem Ladycode, które miałam okazję wypróbować, lakiery zdecydowanie są najbardziej godnym uwagi  produktem :)



Ladycode – Zestaw tusz do rzęs + eyeliner w płynie
Maskara ma głęboki, czarny kolor i spiralną szczoteczkę, która ma za zadanie podkręcać i wydłużać rzęsy, moje pierwsze wrażenie było ambiwalentne, bo mimo ciekawej szczoteczki, posklejała mi lekko rzęsy, ale mam ją obecnie w łazience przy lustrze, także może się do niej jeszcze przekonam, gdy troszkę osiądzie i nabierze powietrza ;) lecz po tuszu z Bourjois chyba żadna maskara mnie dostatecznie nie zadowoli. Sąsiad tuszu - srebrny eyeliner z drobinkami, urozmaica makijaże, gdy pragnę dodać im troszkę blasku. Cieniutki pędzelek pozwala zmalować ładną, świetlistą kreseczkę :)



Ladycode – Konturówka do oczu 01 Black Jack
Odcień czerni na plus, lubię wysuwane konturówki, także aplikacja też w porządku, można nią wykonać cieniutką kreskę, jednakże bardzo mocno się rozmazuje, także bez bazy i poprawek się nie obejdzie :)


Ziaja – Uniwersalny płyn do demakijażu oczu
Jest to chyba pierwszy kosmetyk Ziaji, który nie przypadł mi do gustu w 100%, płyn (120ml) nie powoduje podrażnień, nie wysusza, jednak z demakijażem nie radzi sobie, tak jakbym tego oczekiwała. Co prawda jestem w tej mniejszości, która lubi mleczka do demakijażu, ale z ciekawości chciałam wypróbować ten płyn, jednak pozostanę zatem przy mleczku, a płyn wykorzystam oczywiście do demakijażu twarzy :)



Celia – Mleczko do oczyszczania twarzy i demakijażu oczu
Bardzo lubię to mleczko, nie uczula mnie, nie podrażnia, jest bardzo wydajne i kosztuje niespełna 6 zł (200ml)! Jest trudno dostępne, ja zaopatruję się w nie w Naturze i nigdzie indziej go nie widziałam, a szkoda, bo to dobry, tani i polski kosmetyk :)


Znacie te kosmetyki? Jakie inne produkty tych marek polecacie? :)