piątek, 29 kwietnia 2016

Ochrona skóry i naturalne opalanie - Vita Liberata - Marula Dry Oil - Self Tan SPF 50 Nowość – Luksusowy olejek 3 w 1 :)

Na pewno wiecie, że jestem maniakalnie zakochana od lat w naturalnych olejach, stosuję je zarówno w pielęgnacji ciała, twarzy, jak i włosów, oleje i olejki, to wspaniałe produkty o każdej porze roku, są zaś olejkowe kosmetyki, które stosuję typowo w określonym czasie, wiosną, gdy skóra po zimie regeneruje się, przygotowuje do lata, gdy będziemy oczywiście ją bardziej eksponować, zadbajmy o jej ochronę i pielęgnację, przy okazji ozdabiając ją w delikatny, zdrowy koloryt, u mnie w tym temacie zakrólował ostatnio wspaniały olejek Marula Dry Oil Self Tan SPF 50, irlandzkiej firmy Vita Liberata, z którą swą przygodę zaczęłam właśnie od tegoż, cudnego kosmetyku. 
 
 
Produkty Vita Liberata, być może już są Wam znane, dostępne są bowiem w Sephorze, ja jednak przekonałam się o wspaniałym ich działaniu za sprawą owej nowości firmy, kosmetyki te, zawierają wysokiej jakości składniki, roślinne oleje, ekstrakty, nie odnajdziemy tu alkoholu, parabenów, czy sztucznych substancji zapachowych, to zdrowiutka opalenizna. Olejek Marula Dry Oil, jest mieszanką naturalnych olejów i ekstraktów, które razem, to bomba pielęgnująca i otulająca złotym słońcem dla skóry. Mieści się on w bardzo eleganckiej, bardzo dobrze zabezpieczonej, przezroczystej, szklanej butli (100 ml), z złotą nakrętką, przyznacie, iż wygląda pięknie i luksusowo. Butla wyposażona jest w dozownik – olejek wydobywamy bez problemu, nie ma obawy przed wylaniem się produktu, aplikujemy do dokładnie tyle ile potrzebujemy, po czym bezpiecznie zamykamy, zawsze wiedząc ile kosmetyku nam jeszcze pozostało. Buteleczka ozdobiona jest, jak zawsze w przypadku opakowań firmy, estetycznymi, złotymi grafikami z logo firmy. Olejek dodatkowo zapakowano w kartonik w fioletowo-złotych odcieniach, na którym widnieją informacje na temat olejku, jego właściwości, ale także skład kosmetyku. 
 
 
W skład olejku Vita Liberata, wchodzą: olej marula, organiczny, pochodzący z Afryki olej z nasion owoców marula, jest on bardzo delikatnym olejem, wykazującym ogromne właściwości nawilżające, wzmacniające i antystarzeniowe, olejek z trawy cytrynowej, nadający delikatnego zapachu, ekstrakt z ogórka, kojący i wygładzający, olej z kwiatów pomarańczy, gardenii i olej kokosowy, które łagodzą, koją, zawierają witaminy A, E, i F, cenne kwasy tłuszczowe, chronią także skórę i doskonale zmiękczają ją, nawilżają i regenerują naskórek, wygładzają go. Całość wzbogacona jest miką, która nadaje delikatnej, leciutkiej formuły olejkowi. 
 
 
Skóra po aplikacji cudownie pachnie, jest gładka, miękka, miła w dotyku i oczywiście nabiera pięknego, delikatnego koloru ze złotym wykończeniem. Olejek nie pozostawia tłustej warstwy, pięknie momentalnie wchłania się, by uzyskać idealny efekt, trzeba go aplikować na czystą skórę, zalecany jest peeling, bez dodatkowego nawilżania balsamem, czy masłem. Olejek aplikuję najpierw na dłonie, po czym szybkimi, kolistymi ruchami wmasowuję w skórę. Jestem typowym bladziochem, nie opalam się nigdy na słońcu, olejek zatem jest idealnym kosmetykiem dla mnie. Technologia pHeno2, którą stosuje firma, powoduje, ze koloryt skóry wygląda naturalnie i długo się też utrzymuje. Self Tan SPF 50 Vita Liberata, świetnie spełni się na też plaży i wszędzie tam, gdzie chcecie się oddać słoneczku, dzięki składnikom, olejek ma aż SPF 50, chroni przed promieniami UVA i UVB. Słoneczne, upalne dni zbliżają się wielkimi krokami, zatem olejek, zdecydowanie będzie idealnym towarzyszem na ten czas. 
 
 
Znacie ten olejek? Stosujecie kosmetyki do upiększania kolorytu skóry? :)
 

czwartek, 28 kwietnia 2016

Kremy do twarzy oraz krem do ciała w dwóch odsłonach Vellie z serii Kozie mleko :)

Niedawno pisałam o kosmetykach z serii Kozie mleko w postaci żelu, mleczka i kremu do rąk, dziś więcej o produktach polskiej marki Vellie z tejże właśnie serii, tym razem chce Wam przybliżyć kremy do twarzy na dzień i na noc z olejem arganowym i kreatyną i odżywczy krem do ciała z ekstraktem z aloesu i grejpfruta w dwóch odsłonach.
 
 
Krem na dzień z olejem arganowym i kreatyną, sprawdza się doskonale, nawilża, jest także dobrą bazą pod makijaż, nocna jego wersja zaś regeneruje skórę podczas snu. Oba kremy do twarzy z kózką, otrzymujemy w poręcznych, bardzo dobrze zabezpieczonych, eleganckich słoiczkach (50 ml), z charakterystycznymi dla serii grafikami ze złotą kózką i nakrętką, słoiczki dodatkowo zapakowano w naprawdę ciekawe kartoniki o tym samym designie, na którym widnieją informacje na temat kremu, skład, właściwości i sposobu stosowania. Kosmetyki prezentują się elegancko, zachwycają swą prostotą i czystym layoutem, bardzo miło mi się je fotografowało, są to produkty dobrze dostępne, w przystępnych cenach. 
 
 
Wszystkie kosmetyki z serii Kozie mleko, zarówno kremy do twarzy, jak i do ciała, łączy charakterystyczny słodko-mleczny zapach, jak już pisałam, kojarzy mi się on ze słodkim deserem, także jeśli lubicie tego typu wonie, zapach na pewno przypadnie Wam do gustu, pozostaje on na skórze po aplikacji kremów. Z tymże zapachem zetkniemy się także przy kremie do ciała z ekstraktem z aloesu i grejpfruta, który firma oferuje nam do wyboru w dwóch odsłonach: w praktycznej tubie zamykanej na klik oraz w płaskim opakowaniu z nakrętką, oba mieszczą po 200 ml kremu.   
 
 
Kosmetyk dedykowany jest do każdego rodzaju skóry, jest wszechstronnym produktem, który stosować można wedle potrzeby, do całego ciała, także do pielęgnacji stóp, czy rąk. Kremiki z kózką, posiadają typowo drogeryjne składy, bogate w między innymi w łączący serię kompleks mleczny, który działa regenerująco i odbudowująco na skórę, w kremie do ciała znajdziemy olej lniany, ekstrakt z grejpfruta, ekstrakt z aloesu, olej sojowy, kremy do twarzy zaś zawierają kojącą allantoinę i olej arganowy, który nadaje skórze głębokiego nawilżenia, ujędrnienia i odżywienia, wygładza ją i chroni. Kremy doskonale się wchłaniają,  pozostawiając na skórze delikatną powłoczkę ochronną. Krem na dzień ma leciutką, delikatną konsystencję, wersja na noc jest troszkę gęstsza, mieszam ten krem z olejem ze słodkich migdałów i żelem hialuronowym, by wzmocnić działanie nocne. Krem do ciała, to puszysta, treściwa konsystencja w białym kolorze, która dobrze rozprowadza się po skórze i szybko wchłania, u mnie ładnie sprawdza się nawet po depilacji. 
 
 
Znacie te kosmetyki? Lubicie kosmetyki ze słodkimi-mlecznymi zapachami? :)
 

środa, 27 kwietnia 2016

Lily Lolo – Naturalny błyszczyk do ust – Scandalips – Bardzo delikatny róż o zapachu mlecznej czekolady :)

Błyszczyk Lily Lolo w odcieniu Clear, był moim ukochanym błyszczykiem na przestrzeni ostatniego roku, piękny skład, genialny efekt nawilżenia i koloru sprawił, iż z radością powitałam u mnie kolejny odcień błyszczyków Lily Lolo, tym razem jest to cudny Scandalips. Naturalny błyszczyk do ust, w odcieniu Scandalips, czyli idealny, chłodny, różowy kolor z delikatnymi drobinkami, do makijażu na co dzień i na każdą okazję, zobaczcie, jak prezentuje się na moich ustach.
 
 
 Znacie Lily Lolo? Jeśli nie, koniecznie musicie nadrobić, bowiem naturalne kosmetyki mineralne tej brytyjskiej firmy, produkowane są wyłącznie z naturalnych i mineralnych składników, nie zawierają sztucznych aromatów, parabenów, nanoczasteczek, substancji konserwujących, mają przepiękne składy, są to kosmetyki free cruelty, oczywiście nie testowane na zwierzętach na żadnym etapie produkcji. W sklepie Costasy, dostępne jest aż dziewięć odcieni błyszczyka, mój kolor zaś, to Scandalips, delikatny błyszczyk, piękny, lekko chłodny róż, który idealnie sprawdza się w zasadzie w każdej sytuacji, gości na moich ustach codziennie, jest także stałym mieszkańcem mojej torebki.
 
 
Błyszczyk daje niesamowite, błyszczące wykończenie i piękny, trójwymiarowy efekt na ustach, który można stopniować, od lekkiego odświeżenia ust, do różowego, lecz nadal bardzo naturalnego koloru, jest ładnie napigmentowany, już po pierwszej warstwie usta są odżywione, wyglądają zdrowo, soczyście i naturalnie. Błyszczyk (4 ml), ma estetyczne, bardzo solidne i poręczne opakowanie, typowe dla marki, na grzbiecie widzimy wygrawerowane logo marki, na spodzie zaś nazwę koloru. Błyszczyk bez problemów odkręca się i dobrze zamyka, praktyczny, idealnie długi aplikator jest świetnie wyprofilowany, mięciutki i delikatny dla ust. Kosmetyk dodatkowo zapakowano w tradycyjny kartonik w biało-czarnych, firmowych odcieniach, z którego zasięgnąć możemy informacji o produkcie oraz poznać wspaniały, naturalny skład kosmetyku. Błyszczyk Scandalips, idealnie rozprowadza się na ustach, ma niesamowicie przyjemną konsystencję, jest bardzo trwały, pięknie pokrywa, pielęgnuje usta i co ważne, nie klei się.   
 
 
Ma naturalną formułę składu, bogaty jest w tłoczony na zimno olej z nasion rącznika pospolitego, zwanym olejem rycynowym oraz wzmacniający delikatną skórę ust, olej jojoba, także, jak wszystkie kosmetyki Lily Lolo, dodatkowo spełnia funkcje nawilżające i odżywiające. Błyszczyk wzbogacono także o natłuszczający i wygładzający wosk pszczeli, wosk pozyskiwany z liści wilczomlecza, wosk z liści palmy kopernicji i witaminę młodości - witaminę E, które wygładzają oraz chronią usta, w składzie odnajdziemy także mikę, czyli mineralny składnik kosmetyku oraz pigmenty, które nadają pięknego koloru.   
 
 
 Prócz świetnego, naturalnego makijażu, otrzymujemy zatem pielęgnację ust, która nie podrażni, nie uczuli bardzo wrażliwej, delikatnej i cieniutkiej skóry naszych warg. Dodatkowym atutem błyszczyków Lily Lolo,  jest boski zapach słodkiej czekolady, który odczuwamy zarówno przy aplikacji, jak i już przy noszeniu go na ustach. Błyszczyk oczywiście cudownie spełnia się u mnie jako samodzielny kosmetyk, ale także, świetne rozświetla usta po nałożeniu kolorowej szminki np. Passion Pink także od Lily Lolo. Błyszczyk można zakupić na Costasy, gdzie znajdziecie wszystkie odcienie tych naturalnych błyszczyków.
 
 
 Lubicie błyszczyki do ust? Jakie odcienie nosicie najczęściej na ustach? :)
 

wtorek, 26 kwietnia 2016

Moje nowości, kwietniowe kosmetyki, zapowiedzi i nareszcie ziółka :)

Ostatnie tygodnie obfitowały u mnie w sporo cudownych kosmetyków i ciekawych nowości, które niebawem pojawią się na blogu, tudzież już mogliście o nich u mnie poczytać, oto one :)


Boskości z Costasy, naturalne, mineralne kosmetyki do makijażu, które nigdy mnie nie zawodzą, zachwycając składem, działaniem i efektami, jakie dają. Naturalny zestaw do modelowania twarzy Sculpt and Glow Contour Duo, już nacie (recenzja tu), niebawem zaś inne cuda Lily Lolo: cudny, naturalny błyszczyk Scandalips, mega pędzel Blush Brush oraz uroczy róż do policzków Life's a Peach.


Przybyły do mnie trzy cudowne olejki Kneipp z pięknymi składami, niebawem więcej o nich oraz nowości Bielenda, krem z serii Algi morskie i serum wyszczuplające, jestem ciekawa ich efektów, o których również na pewno poczytacie.


Krem Dr Organic z mleczkiem pszczelim, pokochałam (więcej o nim tu), jak i cudowny, miętowy duet, ideał na wiosnę (poczytajcie tu). 


Kózki od V. Laboratories zagościły już na blogu tu, niebawem kolejne kosmetyki z tej linii.


Kosmetyki naturalne w postaci kremu Eco Costetics tu, maseczki Natura Estonica tu, to jedne z moich zdecydowanych hitów.


Nowością jest u mnie genialny olejek Vita Liberata, o którym więcej już niedługo, bowiem szybko poszedł w ruch, jak i boski krem, jedna z luksusowych nowości od Femi.


Łąki, pola i lasy nareszcie kuszą zdrowym jedzeniem. Gości więc u mnie młoda pokrzywa, bluszczyk kurdybanek, ziele krwawnika i inne własnoręcznie zebrane, zielone cuda :)


Jakie nowości wiosenne zawitały u Was? :)
 

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Natura Estonica – Naturalna maska odmładzająca do twarzy Żeń Szeń, Jagody Acai i Różeniec górski :)

Dziś pod lupę wzięłam kosmetyk, który stał się jednym z moich ulubieńców ostatnich tygodni. Naturalna maska odmładzająca do twarzy Żeń Szeń, Jagody Acai i Różeniec górski, zachwyciła mnie składem, działaniem, jak i zapachem.
 
 
Natura Estonica, estońska marka, specjalizuje się w produkcji kosmetyków opartych na 100% naturalnych składnikach, w tym certyfikowanych olejach i ekstraktach roślinnych. Firma nie stosuje w swych produktach parabenów, silikonów, olejów parafinowych, czy innych sztucznych dodatków, kosmetyki oczywiście nie są testowane na zwierzętach, także ciekawi mnie ich absolutnie cały asortyment. Maska znajduje się w bardzo praktycznej, poręcznej tubce z tworzywa (75 g) w ślicznym, różowym odcieniu z czarną nakrętką, zamykaną na klik. Jest to idealny sposób przy aplikacji tego typu produktów, maskę wykorzystamy do ostatniej kropli i mamy kontrolę na ilością, którą chcemy jednorazowo wykorzystać. Na opakowaniu widnieją srebrne, kwiatowe grafiki, informacje o produkcie oraz wzorowy, naturalny skład maseczki.   
 
 
Maska do twarzy Natura Estonica, zawiera masło shea, które głęboko nawilża, koi, olej rycynowy regeneruje, ekstrakt z jagód acai i żeń szeń, działają wygładzająco, odżywiająco i odmładzająco. Kosmetyk wzbogacono także o witaminę młodości – witaminę E i aminokwasy jedwabiu. Przyznacie, że skład jest wspaniały, co nie jest jedynym atutem tej maseczki, bowiem od razu po jej aplikacji, czuję, jak moja skóra chłonie i odżywa dzięki niej, jest gładka i świeża.   
 
 
Nakładam ją 2-3 razy w tygodniu, grubszą warstwą, po 15 minutach zmywam letnią wodą, skóra jest wyraźnie miękka, nawilżona i rozświetlona. Maska ma wspaniały, kwiatowy zapach, niesamowicie świeży, kremowy. Posiada gęstą, treściwą, ale jednocześnie lekką konsystencję w białym kolorze. Polecam fundować sobie zabiegi z tą maską regularnie, wówczas daje swoje świetne efekty. Jest dedykowana skórze dojrzałej, lecz według mnie pięknie sprawdzi się przy każdym rodzaju cery, dzięki naturalnym komponentom. Maseczka dostępna jest w sklepie Prawo Natury, gdzie znaleźć można także inne kosmetyki tej marki, mnie intrygują kosmetyki do ciała. 
 

Znacie tę maskę? Macie swoje ulubione maski do twarzy? :)