sobota, 27 grudnia 2014

Deni Carte – Puder prasowany rozświetlający :)

Firma Korona, pochodząca z mojej rodzinnej Bydgoszczy, spod której skrzydeł wychodzą kosmetyki marki Deni Carte, obdarowała mnie nie tylko świetnym podkładem, pomadkami, rzęsami oraz lakierem do paznokci, ale w moje ręce trafił również Puder prasowany rozświetlający, z którym od jakiegoś czasu się nie rozstaję w moich makijażach :)
 
 
 Puder umieszczono w czarnym, eleganckim opakowaniu (12 g), ze srebrnym logo marki, na spodzie kosmetyku zaś odnajdziemy skład i informacje o produkcie. Wewnątrz puder chroni delikatna, przezroczysta folia. Mój odcień ma numer R32, jest to świetny wybór, ponieważ odcień ten, pasuje właściwie do każdej cery i karnacji,  wypróbowałam go zarówno w makijażach dziennych (wygląda świeżo i naturalnie), jak i wieczorowych (dodaje błysku, pięknie rozświetla).
 

Jest bardzo mięciutki, aksamitny wręcz i lekki, nie sypie się, ja nakładam go pędzlem Hakuro H22 (niebawem odkładane przez mnie już zbyt długo recenzje pędzelkowe), na szczyty kości policzkowych, bo dodać im świetlisty blask i uwydatnić je. Zawiera lśniące mikrodrobinki, pigmenty, które wyglądają niezwykle świeżo, naturalnie, ponieważ pięknie odbijają światło, nie jest to nachalny efekt, a subtelne, śliczne wykończenie. 
 

 Rozświetlacz w makijażu, potrafi ukryć zmęczenie na twarzy, dodając jej świeżości, młodości i blasku, dlatego warto go nałożyć w odpowiedniej ilości, nie nakładajmy go więc zbyt dużo, zaledwie muśnięcie kości policzkowej rozświetlaczem, da nam pożądany efekt, bo puder Deni Carte jest naprawdę bardzo ładnie napigmentowany i momentalnie dopełni swojej, rozświetlającej roli. Ma on klasyczny, bardzo przyjemny, pudrowy zapach.
 
 
Puder rozświetlający, to również idealny kosmetyk na zbliżającego się wielkimi krokami Sylwestra, dopełni fantastycznie makijaż wieczorowo-sylwestrowy, z którym przecież możemy bardzo zaszaleć, jeśli tylko mamy ochotę, do czego jak zawsze, co roku zachęcam! :)
 
 
Puder prasowany rozświetlający Deni Carte, dostępny jest w trzech odcieniach, lecz numer R32, jest według mnie na tyle uniwersalny, że polecałabym go absolutnie każdemu, do tego ma kuszącą, niską cenę – 9,00 zł, możecie go kupić tu - klik :)


Lubicie pudry rozświetlające? :)

 

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Lawendowy Gwiazdor ze sklepu Lavendic.pl :)

Święta coraz bliżej, a mnie spotkała dziś niebywała, przemiła niespodzianka! :) Byłam chyba baaaardzo grzeczną dziewczynką, bowiem Gwiazdor, który przybył do mnie ze sklepu Lavendic, był szczodry i hojny :D Nie mogłam się oprzeć się pokusie, więc chcę pokazać Wam, czym mnie obdarował ów naturalny, lawendowy, bogaty gwiazdorek! :) 
Przepięknym, choinkowym, zielonym życzeniom od właścicieli sklepu <3 towarzyszyły fantastyczne kosmetyki!
 
 
Mam w rękach skarb! Przepięknie opakowane, 100% naturalne, organiczne, wielofunkcyjne cudeńko, oczyszcza, tonizuje, koi, nawilża, ma przepiękny, króciutki skład (wyciąg z płatków róż, wzmocniony olejkiem różanym), zapowiada się kolejna, różana perła kosmetyczna!
Słynna, leciutka, rosyjska maseczka, bazująca na ziołach syberyjskich, głęboko nawilża i tonizuje, idealna dla cery zmęczonej, regeneruje, poprawia koloryt skóry twarzy, jest to także 100% naturalny kosmetyk! Tyle czytałam o tych maseczkach, nie mogę się już doczekać, aż pozna ją moja twarz!
Rosyjski naturalny kosmetyk - maska na bazie organicznego olejku Shea, regeneruje, poprawia strukturę włosów, stymuluje ich wzrost, nawilża, odżywia, uelastycznia. Opakowanie zawiera aż trzy saszetki. Moje kudełki już rwą się, by ją wypróbować :)


Każdy z tych cudów, oczywiście osobno zrecenzuję, sfotografuję i opiszę, a zobaczyć, podotykać i obwąchać, będzie je można zapewne na czwartej edycji Beauty Without Cruelty, którą już skrzętnie planuję :) Całuję i ściskam Lavendic w wielkiej podzięce za te niesamowite prezenty! 

Znacie te marki i kosmetyki? Jak się u Was sprawdzały? :)
 

niedziela, 21 grudnia 2014

Montagne Jeunesse, Sensique, Apis, Adwin Botanical Choice Purederm - Mini recenzje :)

Dziś zapraszam Was na piątą już odsłonę mini recenzji kosmetyków, które w ostatnim czasie zwróciły mą uwagę :)
 

Montagne Jeunesse – Maseczki do twarzy
W tym poście tu – klik :) pisałam szerzej o maseczkach tej angielskiej marki, także zapraszam do czytania, a tymczasem, w me ręce wpadły znów kolejne wersje owych, przemiłych maseczek, tym razem siedem, nowych rodzajów (zakupione także w Hebe). Maseczki mają świetne składy i nie są testowane na zwierzętach (są całkowicie wegetariańskie i zatwierdzone przez Towarzystwo Wegetarian oraz BUAV, posiadają oznaczenie Leaping Bunny). Szczególnie do gustu przypadły mi: Maska Mentol, mięta, kryształki z morza Martwego, która oczyszcza, uspakaja skórę, złuszczając jednocześnie naskórek. Maska błotna (ma ładny zielony kolor), z aloesem, ekstraktem z wierzby, rozmarynu i oczaru wirginijskiego, odświeża i odblokowuje pory. Maseczka złuszczająca, peeling morelowy, w kolorze świeżego mango, usuwa martwy naskórek i nawilża, zawiera rozdrobnione nasiona moreli oraz kojący, wygładzający aloes. Różowa, pachnąca Maska Koktajl owocowy, zawiera ekstrakty owocowe z malin, mango, morel, brzoskwini, granatu, oczyszcza, zmiękcza skórę. Maski czekoladowe mam już drugi raz, obie wersje (biała i mleczna czekolada) również bardzo lubię. Maseczki na twarzy należy trzymać 10-20 minut, relaksując się przy tym i rozkoszując cudnymi ich zapaszkami :)


Sensique – Cień do powiek Diamond Shine numer 135
Produkowane przez słynną, polską firmę Hean, cienie Sensique (4g), należą do jednych z moich ulubionych cieni z przedziału za przystępną cenę (około 5 zł w Naturze). Cienie są nieperfumowane, bardzo dobrze napigmentowane, genialnie się rozcierają i współpracują z innymi cieniami. Odcień 135, to miedziane złoto w czystej postaci, używam go zarówno w makijażu dziennym, jak i wieczorowym, fantastycznie rozświetla i jest bardzo trwały (zawsze używam bazy). Na powiece, możecie go zobaczyć m.in. tu - klik :)


Apis – Home Krem wygładzający dla mężczyzn 
z minerałami z Morza Martwego
W tym przypadku, pokieruję się tym, co usłyszałam od mojego mężczyzny, który z przyjemnością używa tenże kremik. Kosmetyk koi skórę i nawilża, nie podrażnia jej po goleniu, wygładza. Zawiera składniki aktywne, które regenerują naskórek i łagodzi podrażnienia. Zawiera ekstrakt z mimozy, lukrecji, miąszu owoców baobabu, lotosu, nasion lnu, minerały z Morza Martwego i kwas hialuronowy. Ma dobry skład i szybko się wchłania, także kochane dla swoich facetów, jak znalazł, a panowie szturmem ruszamy do sklepu Apis tu klik :)



Adwin Purederm, Botanical Choice - Exfoliating Foot Mask Złuszczająca maska do stop – Złuszczające skarpetki
Maska do stópek w postaci skarpetek, usuwa zrogowaciały naskórek i wygładza go. Moje były w rozmiarze regular (są też większe). Skarpetki należy założyć na umyte i osuszone stopy i po 60-90 minutach zdjąć i znów umyć. Stopy regenerują się od 4-7 dni po zabiegu, martwy naskórek schodzi, odsłaniając powoli ładną, nową skórę. W masce znajdują się ekstrakty owocowe i roślinne: papaja, cytryna, jabłko, pomarańcza, rumianek. Kosmetyk nie jest testowany na zwierzętach. Nie ma się czego bać, maska w bezpieczny sposób odnawia skórę stópek, które po kuracji wyglądają jak nowo narodzone :)

Znacie te kosmetyki? Jak sprawdziły się u Was? :)


piątek, 19 grudnia 2014

Sylveco – Arnikowe mleczko oczyszczające :)

Jestem absolutną, zdeklarowaną maniaczką, zakochaną bezgranicznie w ziołowych, naturalnych kosmetykach spod skrzydeł naszej, polskiej firmy Sylveco :) W jednej z przesyłek, które otrzymałam od marki, znalazło się dzisiejsze cudeńko - Arnikowe mleczko oczyszczające :)
 
 
Zdaję sobie sprawę, że jako fanka mleczek do demakijażu, jestem w mniejszości, ponieważ większość z nas, makijaż woli zmywać płynem micelarnym, bądź innymi specyfikami dwufazowymi, tudzież olejami, ja od zawsze makijaż zmywam mleczkiem i dobrze mi z tym :) Żaden micel nie radzi sobie z moimi, czasem bardzo mocnymi makijażami, więc tym bardziej ucieszył mnie fakt, że Sylveco zrobiło ukłon w stronę osób, takich, jak ja i wprowadziło do swej oferty owo, fantastyczne mleczko :)
 
 
Arnikowe mleczko mieszka w poręcznej, urokliwej, przezroczystej buteleczce (150 ml) z białą pompeczką, co jest najlepszym rozwiązaniem, przy aplikacji tego typu produktów, bardzo wygodnie wyciska się produkt na płatek, pompka (może być zamykana) nie zacina się i działa bez zarzutu. Schludna i estetyczna grafika z ziołem Arniki, zdobi opakowanie, z którego dowiadujemy się także o bogatym, naturalnym składzie mleczka, właściwości składników oraz o firmie. Mleczko jest hipoalergiczne, nie uczula, nie odczuwam żadnego pieczenia oczu, co często zdarza się przy tradycyjnych, drogeryjnych mleczkach. Jest przeznaczone do każdego typu cery, przy mojej mieszanej, w kierunku suchej sprawdza się doskonale, dokładnie zmywa makijaż (także ten wodoodporny) i wszelkie inne zanieczyszczenia.
 

 Mleczko zawiera przede wszystkim wyciągi z kwiatów arniki górskiej (która łagodzi podrażnienia, obrzęki, działa przeciwbakteryjnie, a jej bogate substancje czynne dobrze przenikają przez naskórek) i kory brzozy białej, składnika charakterystycznego dla kosmetyków Sylveco (betulina), który  odżywia, wzmacnia naczynka i opóźnia procesy starzenia. Mleczko koi, chroni i odświeża skórę, dzięki zawartości oleju rycynowego, wzmacniającego rzęsy, brwi!
 
 
Ma mleczną, treściwą konsystencję w kolorze ecru, nie zawiera sztucznych aromatów, pachnie naturalnymi składnikami, które zawiera :)
 

To kolejna moja, kosmetyczna perła Sylveco, będę mu na pewno wierna, przed końcem roku kupię kolejne już opakowanie :)


Mleczko możecie kupić w sklepie Sylveco – tu – klik i na Lavendic tu - klik :)


Znacie ziołowe, naturalne kosmetyki Sylveco? Lubicie mleczka, czy jednak płyny micelarne? :)

 

czwartek, 18 grudnia 2014

Bourjois – Delice de Poudre Bronzing Powder – Prasowany puder brązujący, czyli Czekoladka Bourjois :)

Konturowanie twarzy, to jedna z najważniejszych czynności w przy okazji wykonywania absolutnie każdego makijażu. Poprawnie zaaplikowany brązer i róż, to magia, która potrafi wyczarować nowy wymiar wykonanego makijażu, dziś więc o jednym z moich ulubionych pudrów brązujących -  Delice de Poudre Bronzing Powder – Prasowany puder brązujący, czyli bardzo słynna czekolada z Bourjois :)
 
 
 Czekoladkę kupiłam w zeszłym roku, także recenzję piszę po roku zużycia i miłego, codziennego obcowania z tym produktem. Puder kupiłam w Douglasie, jego cena oscyluje pomiędzy 50/60 zł, ale warto zapolować w czasie promocji. Gdy ten kultowy kosmetyk zakupiłam, właściwie od razu pokochałam, mój odcień to 52 (chodzą plotki, iż odcień 51 gdzieś, ktoś, kiedyś widział ;) lecz w naszych drogeriach znaleźć można jedynie 52). Mieści się on w solidnym, kartonowym, brązowym oczywiście opakowaniu na magnez z kostkami czekolady w grafice, po roku codziennego zużycia, w ogóle nie straciło uroku, nie ma ubytków i cały czas ładnie skrywa kosmetyk.
 

Puder wygląda, jak prawdziwa czekolada i dodatkowo, czekoladowo pachnie! :) Zapach nie utrzymuje się na twarzy, ale nie ukrywam, że lekka woń, umila aplikację pudru. Posiada małe, błyszczące drobinki, lecz nie są one widoczne na twarzy. Odcień 52 na pierwszy rzut oka, może wyglądać przerażająco, można go odebrać jako zbyt intensywny, mocny, jednakże puder idealnie rozciera się pędzlem, nabierając ciepłego tonu.
 

Tak prezentuje się na twarzy aktorki, Basi Szadłowskiej, którą miałam okazję malować na planie filmu „Chcę zawsze cię widzieć szczęśliwą”, na zdjęciu z reżyserką Kristianną. 
 
 
 Dobrze współpracuje z podkładami i innymi kosmetykami, jego intensywność można kontrolować i nadawać mu odpowiednią moc. Nie pyli i nie sypie się, jest genialnie sprasowany i dzięki temu tak bardzo wydajny i trwały :)
 
 
Lubicie czekoladkę z Bourjois? :)
Zastanawiam się nad kupnem słynnej Ziemi egipskiej Bikor, warto się w nią zaopatrzyć? Jaki jest Wasz ukochany puder brązujący? :)