piątek, 30 czerwca 2017

Dzielnym będzie przebaczone - Chris Cleave - Świat Książki – Miłość w obliczu wojny - Recenzje książek


Uwielbiałam, gdy w dzieciństwie, moja babcia, opowiadała mi historie, które przeżyła podczas wojny, jako dziewczynka. Książka, o której chcę Wam dziś napisać, to wspaniała powieść, oparta właśnie na wspomnieniach dziadków autora Chrisa Cleave`a, którzy poznali się podczas rozpoczęcia II wojny światowej. 


Premiera: 14 czerwca 2017
Wydawnictwo: Świat Książki
Tłumaczenie: Bohdan Maliborski
Oprawa: okładka miękka
Ilość stron: 464


Powieść Dzielnym będzie przebaczone, jest czerwcową nowością Wydawnictwa Świat Książki, przyznam, że już wizualnie zaintrygowała mnie, bowiem przepiękna okładka z ciekawą grafiką w granatowych odcieniach, przyciąga oko i świetnie oddaje jej fabułę, zawsze doceniam staranność, jaką wydawnictwo wkłada w wydanie książki. Jest to mój pierwszy raz z autorem -  Chris Cleave, urodzony w Londynie, swą debiutancką powieścią Drogi Osamo osiągnął spory sukces, także z wielką przyjemnością i zaintrygowaniem, szybko dobrałam się do osławionej już, trzeciej jego powieści Dzielnym będzie przebaczone (tytuł oryginalny: Everyone Brave Is Forgiven).   


Książkę w tłumaczeniu Bohdana Malborskiego, czyta się z nieukrywaną przyjemnością, szybko chłonie się każde słowo, a tempo powieści niesie nas poprzez kolejne rozdziały (będące miesiącami od początku wybuchu wojny, podzielonych na części) i sytuacje, jakie przeżyli bohaterowie książki – Mary North, Tom Shaw, Alistar Heath, przyjaciółka Mary - Hilda i ciemnoskóry chłopiec Zachary Lee. 


Jest to książka na pewno dla miłośników literatury pięknej, dla fascynatów II wojny światowej, historii, ale także i przede wszystkim dla tych, którzy kochają powieści o miłości i przyjaźni. Mary, pełna młodzieńczej werwy dziewczyna, zgłasza się jako ochotniczka do War Office, przekładając walkę o wolność ponad swoje studia, zostaje tam mianowana nauczycielką. Gdy Mary spotyka Toma, pracownika kuratorium oświaty, tworzy się między nimi więź: Kiedy poznałem Mary, poczułem, że ta wojna nie musi być taka straszna. Jednocześnie poznajemy przyjaciela i współlokatora Toma – Alistara, który przystępuje do rekrutów, by w walce bronić kraju przed atakami wroga (… dobrze zrobiłem. Jadę na wojnę.), on również stanie się obiektem zainteresowania głównej bohaterki. Emocje pomiędzy bohaterami zmieniają się, poprzez ich przeżycia i sytuacje, jakich w następstwie doświadczają.   


Chris Cleave wciąga czytelnika, poznajemy nie tylko realia wojennej rzeczywistości Londynu, miasto, nawet funkcjonujące wówczas bary, ale także silną, naznaczoną wówczas mnóstwem sprzeczności psychikę ludzi, którym przyszło przeżyć ten okrutny czas. Decyzje, zmiany sytuacji zostawiają ślady w ich głowach i odwracają życie do góry nogami, emocje, jakie można odczuć także w listach i licznych dialogach, które bez dwóch zdań dynamizują całą powieść, są tak silne, że czytając przenosimy się dosłownie do tamtego okresu i czujemy dokładnie to, co bohaterowie. Książka osiada swą fabułą w okresie wojny, wprawia zaś czytelnika w przeróżne, także te pozytywne nastroje, obserwujemy tu zarówno smutek, niepewność, walkę, strach, niestety również śmierć, lecz przede wszystkim jest tu przyjaźń, niepewne uczucia, rozkwitającą miłość. Jestem przekonana, że tak, jak mnie, Dzielnym będzie przebaczone, zachwyci i Was :) Jakie macie plany książkowe na lato?



środa, 28 czerwca 2017

SYLVECO – Zbiór moich recenzji kosmetyków Sylveco – Ziołowa, naturalna, polska pielęgnacja


Jako, że niezwykle często otrzymuję od Was zapytania odnośnie naturalnych kosmetyków wspaniałej, polskiej firmy Sylveco, postanowiłam zebrać ich wszystkie, moje recenzje, ułatwić Wam wybór, przyspieszyć poszukiwanie wpisów o nich na blogu i dać pełen obraz porównawczy.


Miałam okazję poznać niemal wszystkie kosmetyki Sylveco, nie przetestowałam zaś jedynie dwóch produktów z całego asortymentu, jest to: Enzymatyczny peeling do twarzy oraz zawiesina Betuleco, brakuje ich zatem w poniższym zestawieniu. Sylveco wciąż zaskakuje fantastycznymi nowościami, w ofercie pojawiło się mnóstwo nowych kosmetyków, niebawem na blogu zagoszczą w związku z tym: Ziołowy płyn do płukania jamy ustnej, naturalna pasta do zębów, żel punktowy na wypryski oraz pięć genialnych mydeł, wypatrujcie ich koniecznie. Zapraszam zatem do wszystkich recenzji, pod linki i z całego serducha polecam te genialne w każdym calu kosmetyki :)



























  









poniedziałek, 26 czerwca 2017

Naturalny krem Dotyk Natury Bioetiq – Lekki krem z olejem z róży japońskiej i olejem monoi :)

Od zawsze uwielbiałam różaną woń i kosmetyki na bazie tych cudownych kwiatów. Róża, znana jest ze swych właściwości pielęgnacyjnych, przeciwstarzeniowych, stymulujących i pobudzających skórę i mikrokrążenie, wzmacniając jednocześnie naczynka krwionośne, ale dzisiejszy bohater – genialny krem Dotyk Natury, to nie tylko róża!


Krem Dotyk Natury, możecie zakupić w firmowym sklepie Bioetiq, kosmetyki tej, polskiej marki dostępne są także stacjonarnie tu. Połączenie starannie dobranych składników w kremie, to świetny sposób na skórę taką, jak moja, mieszana cera 30+, skłonna czasem do przesuszeń, ale kosmetyk świetne sprawdzi się przy każdego rodzaju skórze, nawet tej wrażliwej, podatnej na podrażnienia, czy alergie. Jest to produkt naturalny, nie testowany oczywiście na zwierzętach, najwyższej jakości, zawierających świetne i bezpieczne składniki. 


Krem Bioetiq, otrzymujemy w poręcznym, bardzo dobrze zabezpieczonym, szklanym, eleganckim słoiczku (50 ml), ozdobionym pięknymi grafikami o biało-różowych odcieniach, słoiczek dodatkowo zapakowano w kartonik o tym samym designie, na którym widnieją informacje na temat kremu, właściwości komponentów i śliczny skład kosmetyku. Zarówno wizualnie, jak i składowo, kosmetyk zachwyca mnie.


 W składzie odnajdziemy olej ze słodkich migdałów i jeden z moich ukochanych olejów – olej monoi, będący jest maceratem kwiatów gardenii tahitańskiej w oleju kokosowym, jest to boski olej, który charakteryzuje się przepięknym zapachem, jeśli go nie znacie, koniecznie nadróbcie zaległości. Jest tu także wspaniały olej z róży japońskiej (pisałam o nim tu), zwany olejem tsubaki, który bogaty jest w cenny kwas omega-9, witaminy oraz terpenoidy roślinne, dzięki którym skóra jest odpowiednio zregenerowana, nawilżona, olej ten wzmacnia także barierę lipidową naskórka, skutecznie zapobiega starzeniu się nadaje skórze głębokie nawilżenie i piękne odżywienie, wygładza ją, działa przeciwzapalnie i chroni przed działaniem czynników zewnętrznych, działając również antybakteryjnie i antystarzeniowo. Prócz tego, w kremie znajdziemy cenne dla skóry masło mango, wosk pszczeli, olej z nasion słonecznika, witaminy E i C oraz potrójny kwas hialuronowy, które działają silnie nawilżajaco, wzmacniająco, koją i pielęgnują. Przyznacie, że skład kremu jest świetny. 


Stosuję go codziennie rano, wieczorem i w ciągu dnia, wedle potrzeby, idealnie sprawdza się, jako baza pod makijaż, ma aksamitną, leciutką konsystencję, świetnie rozprowadza się po skórze, wchłania się i nawilża moją cerę, która po aplikacji jest gładka, odżywiona, odprężona i nawilżona. Daje naprawdę świetne nawilżenie, do tego również pięknie pachnie, jest to delikatna, higieniczna woń.
Znacie ten krem? Macie swój kremowy hit na lato? :)


piątek, 23 czerwca 2017

Odżywka do rzęs i brwi Lash Care Dermena z Molekułą Regen 7 – Zdrowe i mocne rzęsy :)

O rzęsy i brwi dbam ze szczególną uwagą, są to delikatne strefy, blisko oczu, zatem trzeba być uważnym i stosować delikatne metody. Moje rzęsy i brwi od lat raczę olejem rycynowym, do niego w pielęgnacji dołączyłam dzisiejszą bohaterkę, specjalistyczną odżywkę.


Odżywka do rzęs i brwi Lash Care, aptecznej, bardzo lubianej przeze mnie marki Dermena, sprawdza się znakomicie, stosuję ja już około miesiąca, nie podrażnia mnie i znakomicie się jej używa. Odżywkę Lash Care, nakładam zarówno na linię rzęs, jak i na całe brwi, staram się być skrupulatna i robię to sumiennie i dokładnie, co wieczór, po dokładnym demakijażu i osuszeniu skóry. 


Zabieg z odżywką jest szybki i do tego bardzo przyjemny, bowiem poręczne opakowanie w biało-różowych odcieniach (10 ml) z praktycznym pędzelkiem, pozwala na wygodną aplikację odżywki, zarówno na rzęsy, jak i brwi. Tubkę zapakowano dodatkowo w estetyczny kartonik, w środku znajdziemy także pomocną ulotkę, zawsze doceniam staranność, z jaką wykonane są kosmetyki Dermeny, możecie je dostać w wielu aptekach, widuję też często ich przyjemne promocje. Jak aplikuję odżywkę? Cieniutko, niewielką ilość nakładam na skórę powiek, przy nasadzie rzęs, jedna warstwa jest wystarczająca, na brwi również.   


Odżywka wchłania się, nie lepi, nie obciąża rzęs, nie powoduje podrażnienia, w zasadzie nie czuję jej wcale, a składniki działają, znajdziemy tu bowiem opatentowaną przez firmę Molekułę Regen 7, aktywną substancję, pochodzenia witaminowego, pochodną witaminy PP, kompleks aktywny Biotynyl-GHK z prowitaminą B5, czy kreatynę, składniki działają na mieszki włosowe, stymulują je silnie do wzrostu i odżywiają, zatem polecam ją także osobom, które borykają się z wypadającymi rzęsami, słabymi i zniszczonymi, na przykład po sztucznych rzęsach, czy nawet po chemioterapii.


Formuła odżywki jest leciutka, nieco żelowa, bezbarwna. Polubiłam wieczorne zabiegi z ta odżywką, wraz z nią, stosuję także maskarę Dermeny, o której niebawem również napiszę, wówczas pokażę Wam efekty, jakie dały u mnie oba kosmetyki, współpracując ze sobą. Stosujecie odżywki do rzęs? :)


czwartek, 22 czerwca 2017

Olejek tatarakowy, kminkowy i pichtowy - Trzy, intrygujące, naturalne olejki eteryczne Etja :)

Kilka dni temu, pisałam o trio olejków eterycznych, posiadających niezwykle zmysłowe zapachy, dziś na blogu trzy, oryginalne olejki, rzadko spotykane i unikalne: olejek tatarakowy, kminkowy i pichtowy.


Naturalne olejki eteryczne Etja, są to zawsze świetnej jakości produkty, firma ma w ofercie mnóstwo olejków, także na pewno znajdziecie swój ulubiony. Olejki posiadają bardzo wszechstronne właściwości, wykorzystywane są nie tylko w kosmetyce, pełnią także funkcje aromaterapeutyczne i prozdrowotne. Olejki mieszczą się w szklanych buteleczkach (10 ml), a dokładna aplikacja olejku jest możliwa, dzięki plastikowej nakładce, która precyzyjnie pozwala nam dozować olejek, bowiem już kropla potrafi oddać te intrygujące zapachy.


Jeden z najbardziej intrygujących olejków, jakie dane mi było poznać. Jest to olejek uzyskiwany z kłącza tataraku zwyczajnego, zwanego tatarskim zielem, olejek tatarakowy zawiera związki seskwiterpenowe, węglowodany, mnóstwo substancji przeciwzapalnych, organicznych kwasów i soli mineralnych. Tatarak wykorzystywany jest zarówno w kosmetyce, jak i lecznictwie, w sztuce perfumiarskiej używa się olejek ten, do utrwalania zapachów, ale także w mydlarstwie, świetny do pielęgnacji włosów i skóry głowy. Olejek tatarakowy rozkurcza, działa bakteriobójczo i pobudza apetyt, poleca się wcieranie go podczas rwy kulszowej. Ma on bardzo charakterystyczny, bardzo mocny, korzenny zapach, już kropla wystarcza, by go poczuć.   


Kminek znacie na pewno z kuchennych konotacji, olejek eteryczny, uzyskuje się z owoców kminku zwyczajnego. Ma on również bardzo charakterystyczny zapach, nieco jakby korzenno-słodki, lecz wiem, że nie każdemu się spodoba, wówczas polecam połączyć go z olejkiem lawendowy, z którym utworzy piękną kompozycję. Olejek ten stosuje się przy bólach żołądkowych i innych schorzeniach gastrycznych. Kminek działa pobudzająco, łagodzi bóle, stres, świetny jest tez do inhalacji, co ciekawe, olejek kminkowy, podobnie, jak tatarakowy, również pełni ważną rolę w świecie tworzenia perfum.


Olejek eteryczny, pozyskiwany z gałązek syberyjskiej jodły białokorej, olejek z gatunku tak zwanych leśnych woni, także ich miłośnicy, będą w niebo wzięci. Działa bakteriobójczo i przeciwgrzybicznie, ideał do inhalacji przy infekcjach górnych dróg oddechowych, działa przeciwbólowo, przeciwzapalnie, a masaż z tym olejkiem świetnie zadziała przy bólach reumatycznych. Olejek pichtowy, odświeży także świetnie pomieszczenie. 


Który z olejków zaintrygował Was najbardziej? :)



wtorek, 20 czerwca 2017

Rozpieszczam skórę na lato! Nourish - Odżywcza emulsja oczyszczająca do twarzy - Skin Renew Cleanser (Vegan, Cruelty Free) :)

Jutro już lato! Czujecie letnie powietrze? Pamiętajcie, by przygotować skórę na słońce i wysokie temperatury, odpowiednio ją chronić i przede wszystkim nawilżać oraz oczyszczać. Dziś kosmetyczny ukochaniec mojej skóry ostatnich tygodni - Odżywcza emulsja oczyszczająca do twarzy brytyjskiej marki Nourish.


Prawdziwie naturalne, ekologiczne, certyfikowane kosmetyki Nourish, pojawiają się na moim blogu i zawsze zachwycają, zarówno składem, opakowaniem, jak i efektami, jakie dają na mojej skórze. Jest to marka dostępna w szerokim asortymencie na Costasy, gdzie znajdziecie zarówno kosmetyki do pielęgnacji twarzy, jak i ciała. Nourish stworzyła doktor Pauline Hili, która przygotowując formuły kosmetyków bazuje na roślinnych składnikach z upraw ekologicznych, są to kosmetyki posiadające restrykcyjne i bardzo cenione przeze mnie certyfikaty Soil Association, Vegan i Leaping Bunny, nie znajdziemy tu niepotrzebnych dodatków, sztucznych substancji zapachowych, barwników, silikonów, parabenów, komponentów odzwierzęcych, są to w 100% kosmetyki wegańskie, produkty nie testowane na zwierzętach, także jeśli ich jeszcze nie znacie, z całego serca polecam ich poznanie na własnej skórze.


Skin Renew Cleanser, używam w moim rytuale demakijażowo-oczyszczajacym, kosmetyk polubią wszelkie typy skóry, moja cera mieszana w kierunku suchej, ukochała tę emulsję, po jej użyciu, jest świeża, czysta i nawilżona. Emulsja mieści się w białej, poręcznej butelce (100 ml) z pompką typu airless, opakowanie jest świetnie zabezpieczone przed otwarciem i pozwala na higieniczną i szybką aplikację produktu. Dodatkowo emulsję umieszczono w eko-kartoniku, z którego dowiadujemy się tradycyjnie o składzie i licznych, wartych uwagi certyfikatach.


W kosmetyku, kryją się same, naturalne składniki, jest tu ekstrakt z jarmużu, bogatego w witaminę C, K i E, błonnik, sole mineralne, jarmuż zawiera też sulforafan, który jest silnym przeciwutleniaczem, chroniącym komórki skóry, działa silnie antynowotworowo, jest tu również olej arganowy, czarna fasola afrykańska, ekstrakt z kwiatów słonecznika oraz olej z jego nasion, aloesu, olej z kwiatów pelargonii, kadzidłowca, mirry, topoli, czy rozmarynu, jak zawsze Nourish zachwyca mnie składem, który nie zawiera żadnych niepotrzebnych komponentów. 


Sama emulsja, ma bardzo przyjemną dla skóry, kremową konsystencję w białym kolorze, jedna pompka wystarcza do oczyszczenia twarzy, nakładam ją cieniutką warstwą na wilgotną skórę (ale z powodzeniem można ją aplikować na suchą skórę) i masuję dłońmi, czuć przy tym przyjemny, jarmużowy zapach. Emulsję pozostawiam na chwilkę na skórze i zmywam wodą, momentalnie czuć ukojenie, oczyszczenie i miękki naskórek, to kosmetyk wart każdego grosza, bezpieczny, delikatny i dający świetne efekty, także polecam, by sprawić skórze taki piękny prezent na lato!  :)