czwartek, 28 lutego 2019

Nowa powieść mistrzyni lekkiego pióra - Miłość z błękitnego nieba - Krystyna Mirek - Wydawnictwo Edipresse Książki – Romantyczny Kraków i niespodziewana miłość!

Dziś pełen słodyczy dzień i kuszące, wszechobecne pączki. Za mną zaś lektura pięknej powieści o miłości, w której również znajdziecie wiele słodkich, przepełnionych prawdziwym uczuciem chwil.

Miłość z błękitnego nieba - Krystyna Mirek
Premiera: 13 lutego 2019
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Oprawa: miękka
Ilość stron: 328


Powieść Miłość z błękitnego nieba, autorstwa polskiej pisarki, mistrzyni lekkiego pióra, czyli Krystyny Mirek, to świeżutka, lutowa nowość Wydawnictwa Edipresse Książki. Przepiękna okładka z urodziwą kobietą w czerwonych kolorach, skusi na półkach księgarni z pewnością miłośników literatury obyczajowej. Na uwagę zasługują też brokatowe, zielone wykończenia na oprawie i bardzo praktyczna, duża czcionka w środku, która sprawia, że powieść czyta się bez zbędnego obciążenia oczu, szybko i wyraźnie. Miłość z błękitnego nieba, miała swą premierę dzień tuż przed Walentynkami, jest to bowiem doskonała książka o miłości, idealna także na prezent, która przenosi nas w świat, w którym uczucia zdecydowanie grają pierwsze skrzypce. 


Jeśli jesteście miłośnikami polskiej literatury obyczajowej, z pewnością znacie twórczość Krystyny Mirek, jest to autorka ponad dwudziestu już powieści, pełnych miłości, prawdziwego życia, emocji, w jej książkach nie brakuje życiowych problemów, ale też ciepłego humoru i ciekawych bohaterów. W mojej domowej biblioteczce tuż przy książkach Szczęście za horyzontem i Tylko jeden wieczór, stanęła Miłość z błękitnego nieba. O czym zatem owa powieść opowiada? Przede wszystkim o tym, że nie znamy dnia, ani godziny, w której miłość zapłonie, o tym, że przypadek czasem sprawia, iż rodzi się coś nowego. Angelika Niemirska, młoda, zdeterminowana kobieta, przyjeżdża z Monachium do Krakowa i przybywa do firmy Daniela Jakubowskiego, by podpisać ważną dla firmy, w której pracuje umowę, oboje chcą oczywiście zyskać na kontrakcie jak najwięcej, zatem w grę wchodzą biznesowe negocjacje, na których obojgu bardzo zależy. W tejże sytuacji rodzi się coś, czego oboje się nie spodziewają, ona, kobieta dążąca do celu, pragnąca stabilnego życia, on, z pozoru twardy, raczej nieświadomy swego, prawdziwego zainteresowania Angeliką, ale do czasu, jak zatem potoczą się sprawy w zimowy czas? Całość fabuły osadzona jest w pięknym Krakowie, smaczku dodaje krakowski Rynek, kawiarnie, ale też prawdziwość miejskich kamienic. Nie jest to typowa, lekka powieść o miłości, jak zwykle autorka, porusza także ważne, życiowe sprawy i problemy, jakie dotykają wiele osób. Ponownie jestem zachwycona powieścią Krystyny Mirek, jest to lekka, doskonale napisana i z pewnością przyjemna lektura, z wciągającą fabułą i interesującymi bohaterami, po którą naprawdę warto sięgnąć.

 

środa, 27 lutego 2019

Moje hity - Pielęgnacja ciała z Aloesove – Organiczny sok z aloesu w duecie – Balsam do ciała oraz innowacyjny, regenerujący żel do twarzy, ciała i włosów!

Marka Aloesove, będąca zielonym dzieckiem polskiej firmy Sylveco, zadebiutowała u mnie w kosmetyczce jakiś czas temu, genialnym, odświeżającym peelingiem roślinnym z organicznym sokiem z aloesu, dziś u mnie dwie, absolutne perełki spod jej skrzydeł, w postaci balsamu do ciała oraz regenerującego żelu do twarzy, ciała i włosów. Aloesove, to roślinne kosmetyki oparte na organicznym, ekologicznym ekstrakcie z liści aloesu, każdy produkt tejże marki, zawiera w sobie minimum 20% tegoż cennego dla skóry ekstraktu. Kosmetyki te są nieszkodliwe dla środowiska, biodegradowalne, posiadają wyłącznie składniki pochodzenia roślinnego, zatem są wegańskie. Aloesove kosmetyki, zawierają w sobie kompozycje olejków eterycznych, pachną pięknie, świeżo i naturalnie, nie ma w ich składzie parabenów, olejów mineralnych, szkodliwych substancji konserwujących, są to polskie kosmetyki free cruelty.
 
 
Zarówno balsam do ciała, jak i żel, otrzymujemy w praktycznych, zielonych butelkach, mieszczących 250 ml kosmetyku, produkt wydobywamy dzięki czarnej, zamykanej pompce, co jest idealnym rozwiązaniem w przypadku tego typu kosmetyków, u mnie codziennego użytku. Aplikacja produktów, jest wygodna i szybka, na pięknych etykietach zachwycają aloesowe grafiki, na nich także znajdziemy informacje o produkcie i oczywiście ładne składy obu cudeniek. Oba kosmetyki bazują na ekologicznym ekstrakcie z liści aloesu, balsam zawiera także olej lniany, olej słonecznikowy, olej z pestek winogron, olej sojowy, ekstrakt z liści miłorzębu japońskiego, olejek lawendowy, olejek pomarańczowy i olejek jałowcowy, zaś żel dodatkowo też panthenol, ekstrakt z liści miłorzębu japońskiego, olejek lawendowy, olejek pomarańczowy, olejek geraniowy i olejek rozmarynowy. Zarówno balsam, jak i żel to kosmetyki pielęgnacyjne do ciała, żel nie jest kosmetykiem myjącym do kąpieli, pełni taką funkcję, jak balsam, nawilżajaco-regenerujaco-kojącą. Oba świetnie sprawdzą się przy każdego rodzaju skórze, idealne będą także przy skórach wrażliwych, skłonnych do podrażnień, alergii, bardzo suchych, moja skóra ciała, kocha zarówno żel, jak i balsam, doskonale bowiem nawilżają, odżywiają i zmiękczają moją skórę, pięknie także ją wygładzają. Balsam uwielbiam stosować po wieczornej kąpieli, zaś żel, to tak wielofunkcyjny i wszechstronny kosmetyk, że można go stosować na wiele sposobów. Ja nakładam go na ciało, ale również na twarz, jako serum, pod krem, zastąpi on też krem nawilżający, z powodzeniem można go aplikować pod oczy, szczególnie polecam go po depilacji i goleniu, zadziała kojąco. Złagodzi też skórę po opalaniu, czy ukąszeniach. Ciekawostką jest, iż żel, można nakładać też na włosy, to świetne serum na zniszczone i suche końcówki, polecam też na skórę głowy. Zatem spectrum jego wykorzystania jest naprawdę szerokie, naprawdę warto go mieć. Znacie te aloesowe cudeńka?


365 sposobów, aby cieszyć się chwilą! Creative flow. Rok uważnego życia – Jocelyn De Kwant - Wydawnictwo Buchmann

Niebawem wiosna, słońce, więcej ciepłych dni i więcej energii oraz pozytywnego samopoczucia. Dziś u mnie książka, w której znajdziecie aż 365 sposobów, aby cieszyć się każdą chwilą!

Creative flow. Rok uważnego życia – Jocelyn De Kwant
Ilustracje: Sanny van Loon
Tytuł oryginalny: Creative Flow. A year in my mindful life
Premiera: 16 stycznia 2019
Tłumaczenie: Agata Trzcińska-Hildebrandt
Wydawnictwo: Buchmann
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 240


Creative flow. Rok uważnego życia, to styczniowa nowość Wydawnictwa Buchmann, autorką książki, jest Jocelyn De Kwant, dziennikarka i redaktorka, wraz z rodziną mieszka w Amsterdamie, specjalizuje się ona w treningu uważności. Przepiękne ilustracje, które znajdziemy na kartach książki, to dzieło Sanny van Loon, to one także przesądzają, iż pozycja ta jest niebywale interesująca, absolutnie przepięknie wydana, cieszy oczy i z pewnością nie umknie uwadze na półkach księgarni. 


W zasadzie powinnam zacząć od tego, iż nie jest to zwykła książka, to raczej nasz osobisty notatnik, pełen pięknych inspiracji, pozytywnych słów i myśli. Jest to pozycja nie tylko dla tych, którzy w codziennym wirze pracy, szkoły, obowiązków, nie mają chwili dla siebie, dla własnych myśli, ale też dla tych, którzy na co dzień, chcą dać sobie cząstkę pozytywnej energii i zastanowić się czasem nad rzeczami tak dla nas oczywistymi, a dającymi proste, ludzkie szczęście. To przyroda, zmysły, zabawa, relacje, jedzenie, leniuchowanie, czy pisanie, daje nam radość, autorka zachęca nas do twórczego myślenia i radości z prostych, codziennych spraw. Dzięki książce poznamy przeróżne aspekty życia, zwrócimy uwagę na coś, co pozornie jest mało ważne, świetne jest to, że książka inspiruje na wielu płaszczyznach, by ruszyć się z domu, oglądać i badać świat, poznawać dotąd nieznane, zwrócić uwagę na zapachy. Z książką przykładowo szukamy liści, rysujemy je, badamy, wspominamy dzieciństwo, obserwujemy owady, zmieniamy się w motyla, zmieniamy ustawienia mebli w domu, ale też poćwiczymy, wymyślimy własne skarpetki, czy też wypijemy drinka. Creative flow, słowem, to idealny prezent dla siebie na tegoroczną wiosnę.

 

wtorek, 26 lutego 2019

Czysta skóra z naturalnym duetem Rosadia - Płyn micelarny, tonik, mgiełka 3w1 oraz żel myjący do twarzy z hydrolatem z róży damasceńskiej

Rosadia to naturalne kosmetyki z różą, które zawierają różę bułgarską, inaczej damasceńską, dziką różę oraz olejek z drzewka różanego. Są to produkty spod skrzydeł polskiej firmy Sylveco, którą cenię od lat, w składach nie odnajdziemy tu sztucznych barwinków, pochodnych ropy naftowej, czy konserwantów, są to produkty oczywiście nie testowane na zwierzętach. Kosmetyki działają przeciwstarzeniowo, łagodząco, odżywczo, nawilżająco, wzmacniająco, szczególnie polecam je osobom ze skórą naczynkową, dojrzałą, suchą i wrażliwą. Dziś u mnie dwa kosmetyki do oczyszczania skóry, które stosuję obecnie w duecie.


Rosadia - Płyn micelarny, tonik, mgiełka 3w1
Płyn micelarny, tonik, mgiełka 3w1, to u mnie kosmetyk, pełniący funkcję tonizowania, oczyszczania twarzy z makijażu, ale także z wszelakich zanieczyszczeń, jednocześnie pielęgnujący skórę. Micelek otrzymujemy w białej, ozdobionej pięknymi, różowo-szarymi grafikami buteleczce, 200 ml z czarną nakrętką z aplikatorem do sprayu. Płyn na twarz, możemy wydobyć od razu lekką mgiełką na twarz, ale ja często aplikuje go najpierw na płatek kosmetyczny, zawsze mając kontrolę nad ilością, jaką chcę jednorazowo wykorzystać. Płyn micelarny, zawiera hydrolat z róży damasceńskiej, glukozyd kokosowy, panthenol, kwas mlekowy, alantoinę, olejek geraniowy, czy olejek cytrynowy, zatem skład jest świetny. Zawiera on delikatne składniki myjące, które doskonale oczyszczają twarz, zmywają makijaż, nie wysuszają, nie podrażniają i nie ściągają mojej skóry. Kosmetyk bardzo przyjemnie pachnie olejkami eterycznymi, jakie mamy w składzie, jest to cudowna woń, hipnotyzująca, w której dominuje geranium. Jest to również doskonały kosmetyk po treningu, ale też na lato, ciepłe dni, gdy chcemy szybko odświeżyć twarz. Skóra po jego zastosowaniu jest świeża, gładka i czysta, słowem uwielbiam. 


Rosadia - Żel myjący do twarzy
Żel otrzymujemy w białej buteleczce (150 ml) z czarną, praktyczną, zamykaną pompką, jedna pompka doskonale starcza mi na umycie całej twarzy, szyi i dekoltu. Czyściutki layout marki, uprzyjemnia wizualny odbiór kosmetyku. Żel zawiera hydrolat z róży damasceńskiej, betainę, kwas migdałowy, panthenol, olej z wiesiołka i olejek pomarańczowy. Żel doskonale myje i bardzo delikatnie złuszcza naskórek i wygładza. Oczyszcza skórę z wszelkich zanieczyszczeń i resztek po demakijażu, ma w składzie bardzo łagodne detergenty, pochodzenia naturalnego, działające delikatnie, nie podrażnia mojej skóry. Ma on bardzo lekką, żelową konsystencję, tworzy kremową pianę, która nie wysusza. Pozostawia skórę czystą i odświeżoną, ja nakładam go na dłonie i delikatnie masuję wilgotną już skórę kolistymi ruchami, zabiegowi towarzyszy piękny zapach, płynący z olejku pomarańczowego. U mnie jest to już trzecie opakowanie tego żelu, zatem jak widać, sprawdza się u mnie na medal i wracam do niego często. Znacie ten duecik? Jakie kosmetyki do oczyszczania twarzy Was zachwyciły?

 

poniedziałek, 25 lutego 2019

To, czego potrzebuję – Bestsellerowa autorka New York Timesa – J. Daniels i jej nowa powieść z cyklu Alabama Summer - Edipresse Książki

Być może za wcześnie, ale ja już czuję wiosnę. Ostatnie zimowe wieczory i noce, to u mnie oczywiście książki, dziś na blogu, bestsellerowa autorka New York Timesa i jej nowa powieść. 

To, czego potrzebuję - J. Daniels
Premiera: 16 stycznia 2018
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Tytuł oryginalny: What I Need
Cykl: Alabama Summer - Tom 5
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 448


To, czego potrzebuję, to piąty już tom z cyklu Alabama Summer i choć nie miałam okazji przeczytać poprzednich części tejże serii, napisanych przez J. Daniels, postanowiłam przeczytać tę intrygująca powieść, która jest styczniową nowością Wydawnictwa Edipresse Książki. J. Daniels, urodzona w Stanach Zjednoczonych, jest popularną pisarką, autorką wielu powieści obyczajowych i romansów, które stają się bestsellerami, prócz tejże serii Alabama Summer, która zyskała niesamowitą popularność, napisała też cykl powieści zatytułowany Słodkie opętanie. Alabama Summer, to Moje miejsce na ziemi, Wszystko, czego pragnę, Gdy upadnę, Nasze miejsce na ziemi i właśnie najnowsza powieść To, czego potrzebuję, będąca piątym tomem serii. W czym tkwi fenomen tej autorki? Według mnie to wciągająca fabuła i niesamowita lekkość, z jaką czyta się jej książki, ma świetne, sprawne pióro, dzięki któremu książki pełne są nie tylko pikantnych sytuacji, ale też romantycznej miłości i prawdziwej kobiecości.


Powieść czyta się ekspresowo, szybko wciąga, jest to lekka, niezobowiązująca i bardzo przyjemna lektura, dodatkowym plusem książki, jest duża czcionka, dzięki której miałam komfort czytania. Po prologu otrzymujemy dziewiętnaście rozdziałów, fabułę śledzimy z perspektywy głównej bohaterki Riley Tennyson mówi do nas też na przemian policjant CJ Tully. Seria Alabama Summer, porusza tematykę trudnej miłości i tak też jest w tym wypadku. Niezbyt pewna siebie Riley, poznaje zdecydowanego CJ`a przy barze na weselu jej brata Reeda, mężczyzna ku jej ogromnemu zdziwieniu zagaduje ją i po wspólnie spędzonej, szalonej nocy nadal próbuje nawiązywać głębszą znajomość. Tymczasem były już chłopak Riley - Richard, ponownie próbuje ratować ich związek. Cóż z tego wyniknie? Z pewnością powieść To, czego potrzebuję, przypadnie do gustu licznym miłośnikom twórczości J. Daniels, ale jest to też świetna propozycja dla fanów niezobowiązującej, przyjemnej, współczesnej literatury obyczajowej z nutą pieprzu i romansu, którą oczywiście mogę polecić na ostatnie już w tym roku, zimowe wieczorki. 

 

niedziela, 24 lutego 2019

Nowość w Zielonej Serii Wydawnictwa Buchmann - Fern Green - Naturalne środki czyszczące. Ekologiczne sposoby na sprzątanie domu!

Zbliża się wiosna, a co za tym idzie wielu z nas, czekają wiosenne porządki w domach, mieszkaniach, na działkach, czy w ogródkach. Dziś u mnie wspaniała książka, która zrewolucjonizuje sprzątanie w Waszych, czterech kątach.


Fern Green - Naturalne środki czyszczące.
Ekologiczne sposoby na sprzątanie domu
Tytuł oryginalny: Faire ses produits d'entretien maison
Premiera: 30 stycznia 2019
Seria: Zielona
Tłumaczenie: Anna T. Szczepanowska
Wydawnictwo: Buchmann
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 256


Zieloną serię Wydawnictwa Buchmann, darzę szczególnym zainteresowaniem, w mojej, domowej biblioteczce są już książki z tejże serii, zawsze także z radością witam nowości spod pióra pisarki Fern Green. Jestem szczęśliwą posiadaczką książek Tylko białko roślinne, Tylko owsianki, Tylko zupy i Tylko kiszonki, do nich dołączyła świetna pozycja Naturalne środki czyszczące. Ekologiczne sposoby na sprzątanie domu. Książka, jak zawsze w przypadku serii, jest pięknie wydana, w świetnym, nowoczesnym designie, któremu towarzyszą genialne zdjęcia. Całość podana jest w przejrzysty, przystępny i praktyczny sposób, tak, że każdy szybko odnajdzie potrzebne informacje. Książka to bogactwo wiedzy i inspiracji, skłaniająca zarówno do zmian w naszym domu, jak i zachęcająca do tworzenia własnych środków czystości, bez zawartości silnych chemicznych dodatków.

  

Tak, jak w przypadku kosmetyków, zwracam uwagę na składy środków, których używam do czyszczenia w domu, jak i środków do prania. Wiele produktów na półkach sklepowych, to silnie drażniące i alergogenne chemikalia, które mają wpływ na nasze zdrowie i całej, naszej rodziny, warto więc skorzystać z rad w książce i wypróbować te ciekawe receptury. Mamy tu ponad 110 przepisów, pośród których na pewno znajdziemy idealny dla nas środek do czyszczenia, prania i utrzymania czystości. To świetna alternatywa dla pełnych chemii środków, do tego radocha, iż stworzyliśmy ów preparat samodzielnie, jednocześnie dbając o środowisko i o nasze zdrowie. Mamy tu zarówno przepisy do tworzenia środków potrzebnych w łazience, w kuchni, ale tez w salonie, sypialni, pralni, czy nawet w ogródku i garażu. W książce mamy też wykaz niezbędnych składników, które musimy przygotować przed tworzeniem preparatów i opisy ich działania. Mamy tu zarówno olejki eteryczne, ocet, czy sodę oczyszczoną. Które przepisy najbardziej przypadły mi do gustu? Świetny, uniwersalny środek do czyszczenia łazienki, tabletki musujące do toalety z cytrusami i lawendą, płyn do mycia naczyń, środek do czyszczenia sreber, czy  tabletki do prania. Jest tu wiele świetnych inspiracji i przepisów, które naprawdę warto poznać i zamienić w domu wszelkie szkodliwe dla zdrowia i środowiska chemikalia na własnoręcznie stworzone preparaty.



piątek, 22 lutego 2019

Moje naturalne wspomaganie organizmu – Zojo - The Young Formula, czyli zestaw składników pomagających w walce z wolnymi rodnikami – Smacznie i zdrowo!

Warto swój organizm wspomagać dobrymi składowo produktami, u mnie jest to wiele preparatów, którym ufam już od dłuższego czasu, niedawno dołączył do nich ciekawy suplement, złożony wyłącznie z naturalnych składników!


The Young Formula, czyli zestaw składników pomagających w walce z wolnymi rodnikami marki Zojo, od pierwszego użycia skradł mi serce i jednocześnie kubki smakowe. Jest to genialny produkt, który możecie zakupić na topestetic, gdzie skusi Was spory asortyment cudów tejże polskiej marki, co ciekawe Zojo ma w ofercie też ręcznie wykonane świece sojowe, które zaciekawiły mnie, w sklepie znajdziecie też mnóstwo świetnych firm z całego świata, często można upolować tu perełki dermokosmetyków w ciekawych promocjach. Zojo twierdzi, iż nasza uroda ma swe źródło wewnątrz nas, w kompozycjach ich preparatów, znajdziemy wyłącznie komponenty pochodzące z ekologicznych upraw, nieprzetworzone, surowe oraz wolne od GMO. Super sprawą jest iż, w suplemencie nie ma żadnych sztucznych substancji słodzących, barwiących czy konserwujących. Wszystkie kompozycje Zojo są free cruelty, wegańskie, wyjątkiem jest zaś kolagen, w składzie żadnego z ich produktu nie ma laktozy.


The Young Formula, mieści się w genialnym opakowaniu, jeszcze nigdy nie miałam tak starannie dopracowanego wizualnie naturalnego suplementu. Pudełko w czarno-białych kolorach, zdecydowanie zdobi moją kuchnię, jest solidne i na pewno wykorzystam je ponownie, zgodnie z filozofią zero waste. Na pudełeczku odnajdziemy liczne informacje na temat preparatu, dwoimy się jak go dobrze stosować oraz poznamy jego skład. The Young Formula ma formę proszku, mamy go w czarnym, klasycznym, zakręcanym opakowaniu 150 g, jest on doskonale zabezpieczony, ma brązowawo-czerwony kolor i pachnie orzechowo i nieco owocowo. Jak go przyjmuję? 5 g produktu, czyli jedną łyżeczkę The Young Formula, wsypuję do szklanki płynu i mieszam, w opakowaniu mamy zatem około trzydzieści porcji. U mnie najczęściej jest to mleko roślinne, super smakuje z mlekiem sojowym, waniliowym, z powodzeniem można go dodawać do koktajli, soków, miksów warzywnych, czy smoothie. Z mlekiem roślinnym, tworzy u mnie piękny napój o różowo-fioletowym kolorze, który smakuje totalnie wybornie, uwielbiam go. Polecam go stosować codziennie, wówczas możemy liczyć na efekty, a co zawiera to cudeńko? Mamy tu same zdrowe i wspaniałe składniki, wśród nich znajdziemy ekologiczne nasiona lnu, organiczną aronię, pełen witaminy C organiczny owoc dzikiej róży, organiczne szparagi, organiczny baobab, organiczny rokitnik, organiczny cytryniec chiński. Preparat walczy z wolnymi rodnikami, pomaga zachować dłużej młodość, dba o skórę, chroni komórki przed uszkodzeniem oksydacyjnym, jest to naturalny, mega zdrowy produkt, który polecam Wam z całego serducha i już życzę smacznego!

 

czwartek, 21 lutego 2019

Apokalipsa zombie! Szczury Wrocławia. Kraty – Robert J. Szmidt - Wydawnictwo Insignis - Graham Masterton poleca!

Lubicie książki, filmy, seriale o zombie? Jeśli tak, dziś mam coś szczególnie dla Was!

Szczury Wrocławia. Kraty – Robert J. Szmidt
Premiera: 30 stycznia 2019
Wydawnictwo: Insignis
Cykl: Szczury Wrocławia - Tom 2
Oprawa: okładka miękka
Ilość stron: 616


Szczury Wrocławia. Kraty, to powieść, której autorem jest Robert J. Szmidt. Jest to książka zdecydowanie dla miłośników gatunków fantasy, postapo, czy science fiction i zdaję sobie sprawę, iż nie trafi ona w gusta wszystkich, mi zaś klimaty te, jak najbardziej odpowiadają, zatem skusiłam się na lekturę. Powieść jest jedną ze styczniowych nowości Wydawnictwa Insignis, które zaskakuje mnie wciąż genialnymi tytułami. Książka skusi miłośników tegoż klimatu, iście intrygującą okładką, na której na tle starej, ceglanej ściany straszą zombiaki, wyłaniające się z okna zabitego kratami, jest to świetne i idealne odzwierciedlenie fabuły i klimatu, z jakim spotkamy się na kartach powieści. Jest to moje pierwsze spotkanie czytelnicze z autorem, choć Robert J. Szmidt, był już mi znamy, chociażby z twórczości obejmującej Uniwersum Metro 2033 i powieści Otchłań oraz Wieża, jest on autorem naprawdę sporej ilości książek w kręgu postapo, fantasy, czy science fiction, całość obejmuje siedem powieści i dwa zbiory opowiadań, wymienię tu chociażby Kroniki jednorożca. Polowanie, Apokalipsa według Pana Jana, Na krawędzi zagłady, czy Zwycięstwo albo śmierć, zaś w kwietniu 2015 roku, spod jego pióra wyszedł także pierwszy tom cyklu Szczury Wrocławia, zatytułowany Chaos, było to aż cztery lata temu. Szczury Wrocławia – Kraty, jest to zatem druga odsłona serii, którą z powodzeniem można przeczytać, bez znajomości pierwszego tomu, ja nie miałam okazji poznać pierwszej, a z przyjemnością i bez żadnych przeszkód i problemów, udało mi się wciągnąć w książkę i chłonąć tę intrygującą i głośną powieść. Warto tu tez dodać, iż autor - Robert J. Szmidt, prócz pisania, jest też tłumaczem gier i książek, redaktorem naczelny, miesięczników Video Business, Play Station Plus, Science Fiction oraz Science Fiction, Fantasy i Horror, do tego jest podróżnikiem i twórcą portalu fantastykapolska.pl.


Książka Szczury Wrocławia. Kraty, wciąga już od początku i naprawdę trudno się od niej oderwać, napisana jest bardzo dynamicznym, przystępnym, bardzo charakternym, rasowym, typowym dla autora językiem, dzięki czemu cała historia jest niesamowicie namacalna i żywa, nie brakuje tez humoru. Zombie atakują, a my z nieukrywaną przyjemnością obserwujemy rozwój wydarzeń. Jest rok 1963, 10 sierpnia, wybucha epidemia czarnej ospy, całe miasto Wrocław, jest już nie do opanowania przez służby, zostaje wprowadzona kwarantanna, milicja i wojsko nie dają już rady z falą i hordą zombie, czyli umarłych, którzy nadal żyją! Nastaje jakby nowy świat, nowy porządek, nowa rzeczywistość, apokalipsa zombie. W tym całym chaosie, część ludzi szuka schronienia, znajdują je w więzieniu, lecz by tam osiąść, na wolność muszą wyjść złoczyńcy i mordercy. Otacza nas przygnębiający wygląd szarego Wrocławia, Polski w okresie PRL-u, lat 60-tych, do tego zombie atakują na każdym kroku. Jaki typ człowieka ma jakąkolwiek szansę na przeżycie w takim otoczeniu i czy zombie to tutaj aby największy wróg? Dość obszerna i pełna przeróżnych bohaterów, powieść Książka Szczury Wrocławia, to książkowe must have każdego fana i miłośnika klimatów postapokaliptycznych, bliskiej horrorowi tematyki zombie, to kwintesencja tegoż gatunku, jeśli się odważycie i nie boicie zobiaków, polecam bardzo! 

 

środa, 20 lutego 2019

Zabierz je w podróż, na wakacje, w delegację, do pracy – Chusteczki nawilżane Luba – Do demakijażu, odświeżające oraz hipoalergiczne na podróż w dwóch odsłonach.

Chusteczki nawilżane to według mnie, zdecydowanie najlepszy pomysł, by podczas podróży, odświeżyć się, zmyć makijaż, wytrzeć twarz, ciało, czy też zabrudzenia, które tak często się zdarzają, wówczas, gdy na przykład spożywamy w samochodzie posiłki po drodze. U mnie są niezastąpione i nie raz uratowały mnie w trudnej sytuacji.


Chusteczki do demakijażu City Detox formula oraz Odświeżające, chusteczki nawilżane z aloesem
Chusteczki nawilżane marki Luba, towarzysza mi w wielu sytuacjach, to świetnej jakości produkty, którym ufam i które mnie nie zawodzą. Można je zakupić w wielu drogeriach internetowo, ale również stacjonarnie w sklepach, marketach oraz na stacjach benzynowych. Chusteczki do demakijażu City Detox formula, to idealny sposób na szybki demakijaż, gdy jesteśmy w podróży, nie musimy zabierać ze sobą płatków, płynu micelarnego, mleczka, chusteczki zmyją makijaż i dodatkowo odświeżą cerę. Zawierają łagodząca alantoinę oraz składnik zabezpieczający skórę przed wnikaniem cząstek stałych PM2.5, zatem chronią skórę przez smogiem, oczyszczając ją dogłębnie. W białym, dobrze zabezpieczonym opakowaniu znajdziemy 15 sztuk chusteczek, dobrze nawilżonych, stworzonych ze 100% naturalnego włókna, zawsze należy zakleić etykietę, by chusteczki nam nie wyschły i służyły jak najdłużej. Chusteczkami można przecierać twarzy, szyję, dekolt, nawet okolice oczu. Doskonale odświeżająco działają zaś chusteczki z aloesem, ideał do torebki, do pracy, do plecaka, do szkoły. Pięknie pachną i zawierają olej rycynowy, bez użycia wody, oczyścimy nimi twarz, dłonie i całe ciało, są naprawdę wszechstronne, tu także mamy w opakowaniu 15 sztuk chusteczek. Obie te wersje dołączyły do moich ulubieńców.


Hipoalergiczne chusteczki nawilżane Pack your bag! i Let`s go Travel!
Obie te wersje chusteczek Luba, są idealne, by zabrać je w podróż, do torby w samochodzie, do teczki, plecaka, świetne na wypady wakacyjne i dłuższe wyjazdy. Oba opakowania, zawierają 15 sztuk chusteczek, są to kompaktowe produkty do odświeżenia w podróży. Są to bezpieczne, hipoalergiczne kosmetyki, Wersja Pack your bag! mieści się w żółto-niebieskim opakowaniu z sympatycznym samochodem z pakunkami, chusteczki mają zapach egzotycznych kwiatów, bez użycia wody, można nimi oczyścić twarz, ciało, dłonie, wedle potrzeby. Let`s go Travel! zaś mają zapach tropikalnych owoców, stały się moim hitem, zawierają glicerynę roślinną, czy olej rycynowy, nimi również oczyszczamy z powodzeniem twarz, ciało, dłonie, stopy, po użyciu zamykając etykietkę, by zapobiec ich wysychaniu. Obie wersje podróżnicze, to moje produkty must have na każdej, dłuższej wyprawie. Znacie je? Używacie chusteczek nawilżanych?