Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mineralny róż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mineralny róż. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 marca 2019

Lily Lolo – Naturalny, prasowany róż mineralny w dwóch, przepięknych odsłonach – matowy brąz Tawnylicious oraz Tickled Pink połyskująca, różowa brzoskwinia!

Już w najbliższy czwartek powitamy kalendarzową wiosnę, warto zatem włączyć do swego makijażu troszkę nowości i dodać mu wiosennej świeżości. 


Naturalny, prasowany róż mineralny Lily Lolo, gościł już w mojej kosmetyczce w odsłonie Life's a Peach, bardzo lubiłam ten odcień, jednak dzisiejszy duecik, to moje wielkie hity w tymże temacie. Dziś u mnie róż w dwóch odsłonach, oto matowy brąz Tawnylicious oraz połyskująca różowa brzoskwinia Tickled Pink. Jak wiecie, kosmetyki Lily Lolo, cenię od lat, produkowane są bowiem z naturalnych i mineralnych składników, nie zawierają sztucznych aromatów, parabenów, nanoczasteczek, substancji konserwujących, mają zawsze świetne składy, są to oczywiście produkty cruelty free. Oba cudeńka, zarówno Tawnylicious, jak i Tickled Pink, zakupicie na Costasy. Oczywiście każdy z nich jest samodzielnym kosmetykiem, ale ja polecam używać je w makijażu w duecie, dzięki nim zarówno podkreślimy rysy, jak i wykonturujemy twarz, która momentalnie nabiera życia i naturalnego blasku, dobrze nałożony róż bowiem, to prawdziwa magia w makijażu. 


Oba kosmetyki mieszczą się w eleganckich i poręcznych opakowaniach (4 g) w czarno-białych kolorach z wygrawerowanym logo Lily Lolo na wieczku z lusterkiem, dodatkowo zapakowano je w biało-czarny kartonik, z którego zasięgnąć możemy informacji o produkcie, odcieniu, producencie i oczywiście ładnym składzie każdego różu. W składzie różu Lily Lolo, znajdziemy mikę, dzięki której kosmetyk jest lekki oraz naturalne oleje, które pielęgnują i jednocześnie odżywiają skórę, mamy tu olej jojoba, olej arganowy, olej z nasion granatu, olej z nasion słonecznika, olej manuka, kultury roślinne z mikołajka nadmorskiego oraz oczywiście pigmenty koloru. Są to kosmetyki wegańskie, nie zawierające substancji odzwierzęcych. Mają delikatną formułę, bardzo przyjemną w aplikacji, doskonale wtłacza się je w pędzel, nie sypią się i są świetnie sprasowane.

 
Lily Lolo –Tawnylicious
Jestem zakochana w tym różu, jest to mega wszechstronny kosmetyk do makijażu, jest nie tylko doskonałym różem, ale też genialnym bronzerem, wspaniale sprawdza się też, jako cień do powiek. Wykończenie, jakie uzyskuję po jego użyciu jest piękne, daje genialny efekt, który można stopniować. To idealny, matowy, brąz, jest on najciemniejszym odcieniem wśród róży Lily Lolo, dlatego idealnie sprawdza się u mnie w konturowaniu twarzy, jak bronzer, już delikatne muśnięcie nim, upiększa makijaż, polecam go z całego serducha.
Lily Lolo – Tickled Pink
Tickled Pink, jest doskonałym kompanem dla Tawnylicious, jest to cudny, błyszczący róż w kolorach różowo-brzoskiwiniowych, bardzo nieoczywisty i oryginalny odcień. Doskonały, jako róż, ale też, jako rozświetlasz, z powodzeniem można go użyć także przy makijażu oka. Śliczny, bardzo świeży, delikatny, dziewczęcy, idealny na wiosnę. Kocham zarówno Tickled Pink, jak i Tawnylicious, uwielbiam je aplikować w duecie. Znacie róże Lily Lolo? Który z odcieni wpadł Wam w oko? 




poniedziałek, 7 stycznia 2019

Lily Lolo – Juicy Peach - Satynowy, świeży, brzoskwiniowy, naturalny róż mineralny – Piękny odcień, idealny do karnawałowego makijażu!

Karnawał trwa i rządzi się swoimi prawami! Bawmy się makijażem, bo kiedy, jak nie właśnie teraz?!


Róż w makijażu, jest istnym czarodziejem, momentalnie po nałożeniu go, twarz zmienia się, nabiera życia, blasku i subtelnych rumieńców, dobrze nałożony róż na policzki potrafi naprawdę zdziałać cuda. W mojej kosmetyczce, królują oczywiście róże brytyjskiej marki Lily Lolo, a wśród nich ta perełka – sypki odcień Juicy Peach, który skradł mi serce! Kosmetyki mineralne Lily Lolo, które polecam Wam od lat, produkowane są wyłącznie z naturalnych i mineralnych składników, nie zawierają sztucznych aromatów, parabenów, nanoczasteczek, substancji konserwujących, mają wzorowe składy, są to oczywiście kosmetyki free cruelty, nie testowane na zwierzętach na żadnym etapie produkcji. 


Róż mineralny w odcieniu Juicy Peach, jest świetnym kosmetykiem, dającym idealny, świeży, brzoskwiniowy efekt na mojej twarzy. Róż otrzymujemy w eleganckim, poręcznym, przezroczystym słoiczku (3 g) z tworzywa, zamykanym na, czarną nakrętkę z wygrawerowanym logo firmy. Słoiczek z zabezpieczonym sitkiem, dodatkowo zapakowano tradycyjnie w luksusowy, biało-czarny kartonik, z którego zasięgnąć możemy informacji o produkcie i oczywiście ładnym składzie różu. Róż Lily Lolo, zawiera mikę, to dzięki niej kosmetyk jest satynowy, niesamowicie lekki, dwutlenek tytanu, który udoskonala krycie i wydajność, tlenki żelaza i pigment. Jest to kosmetyk wegański, nie zawierający substancji odzwierzęcych, jego skład jest czysty, króciutki, prosty i naturalny, zatem idealnie sprawdzi się przy każdego typu cerze, nawet przy tej bardzo wrażliwej, skłonnej do podrażnień, czy alergii, róż nie zapycha porów, a nasza skóra oddycha i zachwyca. Ma on lekką, aksamitną, satynową, bardzo drobno mieloną formułę, bardzo przyjemną w aplikacji. Uzyskuję po jego użyciu idealny efekt, piękne, naturalne, brzoskwiniowe rumieńce. Mi wystarczy jedno muśnięcie pędzlem (tu polecam oczywiście Blush Brush, który jest najlepszym pędzlem do różu mineralnego), by nadać policzkom odpowiedni koloryt, ale można go z powodzeniem stopniować, by uzyskać zamierzony efekt. Ja nakładam go delikatnie na kości policzkowe, dopełniam konturowanie bronzerem Lily Lolo, u mnie obecnie boski, prasowany bronzer w odcieniu Montego Bay. Juicy Peach, to przepiękny odcień różu, brzoskwiniowy, soczysty, świeży, świetny zarówno dla cer o kolorycie oliwkowym, ale też dla jasnych karnacji, takich, jak moja. Dodać także muszę, iż obecnie trwa promocja na Costasy, która obejmuje także to cudeńko, także tym bardziej polecam!

 

wtorek, 5 lipca 2016

Lily Lolo – Nowe, naturalne, prasowane, podwójne róże do policzków Naked Pink i Coralista – makijażowy hit na lato! :)

Jedna z moich ukochanych firm, produkujących naturalne kosmetyki do makijażuLily Lolo, w zasadzie każdą porę roku wita ostatnio nowymi produktami, zatem i Costasy, wyłączny dystrybutor tych wspaniałych kosmetyków, nieustannie mnie zaskakuje, wprowadzając wciąż to nowe, fantastyczne produkty, rozszerzając i tak już spory asortyment. Lily Lolo od lat nie zawodzi mnie w żadnym calu, każdy bowiem ich kolejny kosmetyk, to istny, naturalny, makijażowy majstersztyk pod względem zarówno składu, opakowania, jak i oczywiście efektów, jakie z nim uzyskujemy, co widać po moich licznych recenzjach na blogu. Kosmetyki mineralne Lily Lolo, produkowane są wyłącznie z naturalnych i mineralnych składników, nie zawierają sztucznych aromatów, parabenów, nanoczasteczek, substancji konserwujących, mają piękne, naturalne składy, są to oczywiście kosmetyki free cruelty, nie testowane na zwierzętach na żadnym etapie ich produkcji, także idealne. Niedawno w ofercie pojawiły się dwie perełki, a mianowicie prasowane, podwójne róże do policzków różowiutki Naked Pink i koralowy Coralista, o których pieśń pochwalna dziś.


Oba zestawy mieszczą się w eleganckich, poręcznych, prostokątnych opakowaniach (10 g) w czarno-białych, firmowych kolorach z wygrawerowanym logo firmy na wieczku z lusterkiem, dodatkowo zapakowano je w luksusowe, biało-czarne kartoniki, z których zasięgnąć możemy informacji o produktach, producencie, dystrybucji i oczywiście przecudnych składach duetów.


Róże zawierają mikę, dzięki której kosmetyk jest ultra-leciutki, naturalne oleje, które pielęgnują, regenerują i odżywiają skórę: boski olej jojoba, kochany przeze mnie olej arganowy, wygładzający olej z nasion granatu, olej z nasion słonecznika, wspaniały olej manuka, wzbogacono je także o witaminę młodości - witaminę E, oraz proteiny z mikołajka nadmorskiego i pigmenty, są to kosmetyki wegańskie, nie zawierające żadnych substancji odzwierzęcych. Oba duety sprawdziłam już zarówno w makijażu dziennym, jak i wieczorowym, na pewno zobaczycie je nie raz na mojej twarzy na blogu. Duety Lily Lolo, idealnie sprawdzą się przy każdego rodzaju cerze, nawet tej bardzo wrażliwej, cieniutkiej, skłonnej do podrażnień, wyprysków, czy alergii, bowiem nie zawierają żadnych drażniących komponentów, substancji zapachowych, nie zapychają porów, działają antybakteryjnie, a nasza skóra oddycha, latem, według mnie, kosmetyki mineralne, to po prostu mus. Oba mają aksamitną formułę, bardzo przyjemną w aplikacji. Do ich aplikacji używam pędzla do różu Lily Lolo Blush Brush (poczytajcie o nim tu). 



Naked Pink, to różowiutki, delikatny róż i różowy, chłodny rozświetlacz, przecudny do dziennego makijażu letniego, bardzo dziewczęcy. Pięknie podkreśli policzki, idealny dla blondynek, ale i ja jako brunetka bardzo go polubiłam, nie zrobimy sobie nim krzywdy, do tego rozświetlasz pięknie uwypukla kości policzkowe, zestaw jest tak słodki, że nie sposób przejść obok niego obojętnie.


Coralista, to zestaw, który bankowo będzie hitem, pośród produktów Lily Lolo, koralowy, uniwersalny róż, w odcieniu lekkiej brzoskwini, wraz z cielistym rozświetlaczem. Duet dosłownie dla każdej z nas, daje przepiękny, delikatny efekt, niezastąpiony przy konturowaniu twarzy. Róże są genialnie sprasowane i dzięki temu bardzo wydajne i trwałe na twarzy, oba te cudeńka dostępne są na Costasy  
Znacie Lily Lolo? Zdradzę Wam w sekrecie, że niebawem u mnie kolejne nowości Lily Lolo w postaci boskich lakierów do paznokci ach, nie mogę się doczekać! :)


poniedziałek, 23 maja 2016

Lily Lolo – Prasowany róż mineralny – Life's a Peach + Wyniki konkursu z Costasy :)

Na moim blogu mogliście już poczytać o różu mineralnym brytyjskiej marki Lily Lolo, dziś zaś prasowana wersja tegoż kosmetyku, w odsłonie Life's a Peach, czyli matowej, przepięknej brzoskwinki. Róż w makijażu, jest jak czarodziej, po nałożeniu go, twarz zmienia się, nabiera życia, blasku i subtelnych rumieńców, dobrze nałożony róż, to prawdziwa magia makijażu.
 
 
 Kosmetyki mineralne Lily Lolo, produkowane są z naturalnych i mineralnych składników, nie zawierają sztucznych aromatów, parabenów, nanoczasteczek, substancji konserwujących, mają świetne, naturalne składy, są to oczywiście kosmetyki free cruelty, nie testowane na zwierzętach na żadnym etapie produkcji, za co szczególnie je cenię. Róż mineralny Life's a Peach, jest świetnym kosmetykiem, dającym idealny, naturalny efekt na mojej twarzy, w sam raz na wiosenną, makijażową odsłonę, mieści się on w eleganckim, solidnym i poręcznym opakowaniu (4 g) w czarno-białych, firmowych kolorach z wygrawerowanym logo firmy na wieczku z lusterkiem, dodatkowo, tradycyjnie, zapakowano go w biało-czarny kartonik, z którego zasięgnąć możemy informacji o produkcie, jego odcieniu, producencie, dystrybucji i oczywiście ładnym składzie różu. 
 
 
 Róż Life's a Peach, zawiera mikę, dzięki której jest niesamowicie lekki, wspaniałe oleje, które pielęgnują, regenerują i odżywiają skórę: olej jojoba, olej arganowy, olej z nasion granatu, olej z nasion słonecznika, olej manuka, kultury roślinne z mikołajka nadmorskiego oraz oczywiście pigmenty koloru. Jest to kosmetyk wegański, nie zawierający substancji odzwierzęcych, jego skład jest idealny. Róż idealnie sprawdzi się przy każdego rodzaju skórze, nawet tej bardzo wrażliwej, skłonnej do podrażnień, czy alergii, nie zawiera żadnych drażniących komponentów, nie zapycha porów i co ważne, nasza skóra oddycha, ciesząc się jednocześnie słodkim rumieńcem.

 
Ma on delikatną formułę, bardzo przyjemną w aplikacji, doskonale wtłacza się w pędzel, nie pyli i nie sypie się, jest genialnie sprasowany i dzięki temu tak bardzo wydajny i trwały. Wykończenie, jakie uzyskuję po jego użyciu jest piękne, daje bardzo subtelny efekt, który możemy stopniować, zobaczcie na zdjęciu, prawdziwie matowa, świeża brzoskwinia. Nakładam go na kości policzkowe, pod kość policzkową aplikuję bronzer Honolulu, dodając rozświetlasz z Sculpt and Glow Contour Duo na szczyty kości policzkowych, róż genialnie bowiem współpracuje z innymi kosmetykami Lily Lolo i nie tylko. Do aplikacji różu mineralnego, używam obecnie pędzla Blush Brush, o którym pisałam tu. Life's a Peach dostępny jest w sklepie Costasy, gdzie znajdziecie oczywiście także inne odcienie, a jest w czym wybierać. 
 
 
Przyszła także pora na rozstrzygnięcie konkursu z Costasy, gdzie mogliście wygrać aż trzy zestawy startowe z kosmetykami Lily Lolo właśnie, zwyciężczynie to: Natalia Rosińska, Marta Strzelińska i Magdalena N. Poproszę dziewczyny mailowo o adresy do wysyłki nagród i przepięknie dziękuję wszystkim, którzy zechcieli brać udział w konkursie, wielkie dzięki! :)
 

czwartek, 19 maja 2016

Lily Lolo – Pędzel Blush Brush – Wspaniały pędzel do różu mineralnego – Must have :)

W mojej, nie ukrywam dość dużej, pędzelkowej kolekcji, znajdują się cztery pędzle, świetnej, brytyjskiej marki Lily Lolo. Mój pędzelkowy fetysz, uruchamia się, gdy widzę cudo, które w swojej gromadzie warto mieć, tak też pojawił się u mnie już jakiś czas temu genialny pędzel Blush Brush, czyli pędzel do różu mineralnego. Jak wiadomo perfekcyjnie wykonany makijaż, nie obejdzie się nigdy bez dobrych pędzli, ja wybieram zawsze te, które prócz jakości, będą gwarantowały mi trwałość, wygodę w stosowaniu, zależy mi także na tym, by były to także produkty powstałe w poszanowaniu dla zwierząt i natury. Dziś pieśń pochwalna o pędzlu Blush Brush Lily Lolo, służącego do aplikacji różu mineralnego, którego używam codziennie, zarówno przy okazji różu sypkiego (u mnie Clementine), jak i różu prasowanego (Life's a Peach, recenzja już na dniach). 


Blush Brush, charakteryzuje się świetnym, najwyższej jakości, syntetycznym włosiem (jest to wegański pędzel do makijażu) i bardzo solidnym trzonkiem. Pędzel (jego całkowita długość, to około 19 cm), został wykonany z włosia najwyższej jakości, które jak zawsze w przypadku pędzli Lily Lolo, jest bardzo przyjemne, niesamowicie mięciutkie i delikatne w dotyku, jego trwałość zdecydowanie góruje nad pędzlami z włosia zwierzęcego, na które wiele osób ma uczulenie, poza tym włosie zwierzęce szybciej się także zużywa, no i oczywiście jednocześnie, jest to produkt free cruelty. 

  
Włosie Blush Brush ma kolor brązowy, końcówki zaś są ciemniejsze i bardziej podatne na ruch, włosie to, nawet pod wpływem czasu i wielokrotnego czyszczenia, w ogóle nie odkształci się, nie połamie, jest niesamowicie sprężyste i nie ma mowy o jego puszeniu. Na zdjęciach uwieczniłam mój pędzel myty i używany już wielokrotnie. Polecam zawsze myć pędzle delikatnym, naturalnym szamponem, bądź płynem dla dzieci pod bieżącą, ciepłą wodą, czasem nakładam na pędzel nawet trochę odżywki lub maski do włosów, powinien on dokładnie wyschnąć w sposób naturalny, do dołu, bez suszarek, czy grzejników. Pędzle z syntetycznego włosia, jak ten, nie podrażniają, są antybakteryjne, zatem mogą używać je także osoby skłonne do alergii, czy posiadaczki bardzo delikatnych cer. Pędzel Lily Lolo, osadzony jest na bardzo solidnej, białej rączce z logo marki, na którym znajdziemy także napis Blush mówiący o przeznaczeniu pędzla. 


Włosie jest doskonale osadzone w czarnej skuwce i nie wypada. Jest to pędzel z dość gęstym, skośnym włosiem, służy przede wszystkim do nakładania różu, bowiem doskonale nakłada i rozciera kosmetyk na policzkach, może być też z powodzeniem użyty przy nakładaniu rozświetlacza, czy nawet bronzera. Rozprowadza róż lekko i równomiernie, przyswaja idealną ilość produktu, jest poręczny i świetnie trzyma się go w dłoni. Przy różu sypkim, wysypuję róż na pokrywkę, pędzlem wykonuję ruchy koliste i nabieram kosmetyk, wtłaczając go w pędzel, następnie osypuję nadmiar i aplikuję róż na policzki, rozcieram, by koloryt był równomierny i piękny. Blush Brush, to mój zdecydowany ulubieniec w swojej kategorii, jestem pewna, ze posłuży mi kilka lat. Można go zakupić na Costasy, gdzie znajdziecie także inne, pędzle tej marki, które z całego serca polecam.   


Znacie pędzle Lily Lolo? Macie swój ulubiony pędzel? :)

Przypominam także o konkursie u mnie! -> TU
Zestawy kosmetyków Lily Lolo czekają na Was :)

piątek, 28 sierpnia 2015

Lily Lolo – Róż mineralny – Clementine – Naturalny, satynowy róż do policzków – odcień brzoskwiniowo-różowy :)

Róż w makijażu, jest niczym czarodziej, momentalnie po nałożeniu go, twarz zmienia się, nabiera życia, blasku i subtelnych rumieńców, dobrze nałożony róż na policzki potrafi naprawdę zdziałać cuda. Jest to kosmetyk, bez którego nie wyobrażam sobie dopełnienia codziennego upiększania swojej cery. Od wielu już lat, wybieram kosmetyki, które oprócz dobrej jakości, składu, trwałości i wygody w stosowaniu, przyjazne będą również dla środowiska i zwierząt, w produktach do makijażu, sięgam zatem po kosmetyki mineralne. Naturalna kolorówka, jest coraz łatwiej dostępna, dzieje się to również dzięki firmie Costasy, która jest wyłącznym dystrybutorem wspaniałej, znanej, brytyjskiej marki Lily Lolo
 
 
 Pisałam już o fantastycznych kosmetykach Lily Lolo – tu niesamowity podkład mineralny, tu recenzja naturalnego kremu BB, tu zaś szminka oraz błyszczyk i świetny pędzel Super Kabuki, dziś boski, naturalny róż mineralny w odcieniu Clementine. Kosmetyki mineralne Lily Lolo, produkowane są wyłącznie z naturalnych i mineralnych składników, nie zawierają sztucznych aromatów, parabenów, nanoczasteczek, substancji konserwujących, mają wzorowe składy, są to oczywiście kosmetyki free cruelty, nie testowane na zwierzętach na żadnym etapie produkcji. Róż mineralny – Clementine, o którym dziś, jest świetnym kosmetykiem, dającym idealny, naturalny efekt na mojej twarzy.
 
 
Róż otrzymujemy w eleganckim, poręcznym, przezroczystym słoiczku z tworzywa, zamykanym na, czarną nakrętkę z wygrawerowanym logo firmy. Słoiczek z zabezpieczonym sitkiem, dodatkowo zapakowano w luksusowy, biało-czarny kartonik, z którego zasięgnąć możemy informacji o produkcie, jego odcieniu, producencie, dystrybucji i oczywiście ładnym składzie różu. Róż Clementine, zawiera mikę (dzięki niej kosmetyk jest satynowy, niesamowicie lekki), dwutlenek tytanu (udoskonala krycie i wydajność), tlenki żelaza i pigment - karmin. Jest to kosmetyk wegański, nie zawiera substancji odzwierzęcych, jego skład jest czysty, króciutki, prosty, naturalny – idealny! Róż idealnie sprawdzi się przy każdego typu cerze, nawet tej bardzo wrażliwej, skłonnej do podrażnień, czy alergii, bowiem nie zawiera żadnych niepotrzebnych, drażniących komponentów, róż nie zapycha porów, a nasza skóra oddycha i promienieje. Ma on ultra-lekką, aksamitną, satynową, bardzo drobno mieloną formułę, bardzo przyjemną w aplikacji. Uwielbiam wykończenie, jakie uzyskuję po jego użyciu – piękne, naturalne rumieńce, daje bardzo subtelny efekt, który oczywiście możemy stopniować, mi wystarczy jedna warstwa różu Clementine, by nadać policzkom odpowiedni koloryt. 
 
 
Nakładam go na kości policzkowe, całość twarzy zaś konturuję bronzerem Lily Lolo, o którym więcej już niebawem, pokażę Wam też makijaże wykonane tymi świetnymi kosmetykami. Róż genialnie genialnie nakłada się na skórę i współpracuje z innymi kosmetykami. Do aplikacji różu mineralnego, używam obecnie pędzla Hakuro H24, wysypując bardzo małą ilość różu na pokrywkę słoiczka, pędzlem wykonuję ruchy koliste i nabieram kosmetyk na pędzel, osypuję nadmiar i aplikuję posuwistymi ruchami na policzki. Mój odcień, to Clementine, brzoskwiniowo-różowy, piękny i idealny dla mnie kolor, który dostępny jest w sklepie Costasy, gdzie znajdziecie oczywiście także inne odcienie mineralnego różu Lily Lolo, pięknie zapowiada się też Cherry Blossom i Rosy Apple. 
 
 
Znacie Lily Lolo? Lubicie mineralne kosmetyki? :)