Już w najbliższy czwartek powitamy kalendarzową
wiosnę, warto zatem włączyć do swego makijażu troszkę nowości i dodać mu
wiosennej świeżości.
Naturalny, prasowany róż mineralny Lily Lolo, gościł
już w mojej kosmetyczce w odsłonie Life's a Peach, bardzo lubiłam ten odcień,
jednak dzisiejszy duecik, to moje wielkie hity w tymże temacie. Dziś u mnie róż
w dwóch odsłonach, oto matowy brąz Tawnylicious oraz połyskująca różowa
brzoskwinia Tickled Pink. Jak wiecie, kosmetyki Lily Lolo, cenię od lat, produkowane
są bowiem z naturalnych i mineralnych składników, nie zawierają sztucznych
aromatów, parabenów, nanoczasteczek, substancji konserwujących, mają zawsze
świetne składy, są to oczywiście produkty cruelty free. Oba cudeńka, zarówno Tawnylicious,
jak i Tickled Pink, zakupicie na Costasy. Oczywiście każdy z nich jest
samodzielnym kosmetykiem, ale ja polecam używać je w makijażu w duecie, dzięki
nim zarówno podkreślimy rysy, jak i wykonturujemy twarz, która momentalnie
nabiera życia i naturalnego blasku, dobrze nałożony róż bowiem, to prawdziwa magia
w makijażu.
Oba kosmetyki mieszczą się w eleganckich i poręcznych
opakowaniach (4 g) w czarno-białych kolorach z wygrawerowanym logo Lily Lolo na
wieczku z lusterkiem, dodatkowo zapakowano je w biało-czarny kartonik, z
którego zasięgnąć możemy informacji o produkcie, odcieniu, producencie i
oczywiście ładnym składzie każdego różu. W składzie różu Lily Lolo, znajdziemy mikę,
dzięki której kosmetyk jest lekki oraz naturalne oleje, które pielęgnują i
jednocześnie odżywiają skórę, mamy tu olej jojoba, olej arganowy, olej z nasion
granatu, olej z nasion słonecznika, olej manuka, kultury roślinne z mikołajka
nadmorskiego oraz oczywiście pigmenty koloru. Są to kosmetyki wegańskie, nie
zawierające substancji odzwierzęcych. Mają delikatną formułę, bardzo przyjemną
w aplikacji, doskonale wtłacza się je w pędzel, nie sypią się i są świetnie sprasowane.
Lily Lolo –Tawnylicious
Jestem zakochana w tym różu, jest to mega
wszechstronny kosmetyk do makijażu, jest nie tylko doskonałym różem, ale też
genialnym bronzerem, wspaniale sprawdza się też, jako cień do powiek. Wykończenie,
jakie uzyskuję po jego użyciu jest piękne, daje genialny efekt, który można
stopniować. To idealny, matowy, brąz, jest on najciemniejszym odcieniem wśród
róży Lily Lolo, dlatego idealnie sprawdza się u mnie w konturowaniu twarzy, jak
bronzer, już delikatne muśnięcie nim, upiększa makijaż, polecam go z całego
serducha.
Lily Lolo – Tickled Pink
Tickled Pink, jest doskonałym kompanem dla Tawnylicious,
jest to cudny, błyszczący róż w kolorach różowo-brzoskiwiniowych, bardzo
nieoczywisty i oryginalny odcień. Doskonały, jako róż, ale też, jako
rozświetlasz, z powodzeniem można go użyć także przy makijażu oka. Śliczny,
bardzo świeży, delikatny, dziewczęcy, idealny na wiosnę. Kocham zarówno Tickled
Pink, jak i Tawnylicious, uwielbiam je aplikować w duecie. Znacie róże Lily
Lolo? Który z odcieni wpadł Wam w oko?
Oba są śliczne. 😊
OdpowiedzUsuńOj tak, oba warte uwagi, cudowne :)
UsuńIch kosmetyki pozytywnie mnie zaskoczyły. Twoich jie miałam ale są super :D
OdpowiedzUsuńCieszę się! Polecam je od lat i uwielbiam :)
UsuńPrzepiękne są,podobają mi się
OdpowiedzUsuńPolecam je :)
UsuńOba odcienie bardzo ładne, opakowanie również - idealne do torebki ;)
OdpowiedzUsuńSą idealne, odcienie mega :)
UsuńOba bardzo mi się podobają 😍
OdpowiedzUsuńOba godne uwagi :)
Usuńprasowanego różu jeszcze nie miałam, ale podobają mi się oba kolorki :-)
OdpowiedzUsuńSuper :) Ja mam sypkie i te prasowane :)
UsuńJak pięknie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńPrzyznam, że nie miałam jeszcze takiego różu.
OdpowiedzUsuńDają super efekty :)
UsuńWygląda bardzo naturalnie.
OdpowiedzUsuńMagia Lily Lolo :)
UsuńOba róże bardzo fajne :) Chętnie po nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Koniecznie, oba piękne <3
UsuńMA jeden ale w bardziej chłodnej tonacji :)
OdpowiedzUsuńTe są ciepłe, ale chłodne tez lubię :)
UsuńTickled Pink bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńJest boski :)
UsuńNIe jest to kosmetyk dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPolecam wypróbować!
UsuńMyślę, że obydwa odcienie idealnie by mi pasowały :D
OdpowiedzUsuńNa pewno, są bardzo uniwersalne :)
UsuńPiękne są i zdecydowanie warte uwagi :)
OdpowiedzUsuńPerełki :)
UsuńJakie śliczne:)
OdpowiedzUsuńOj tak, uwielbiam je :)
UsuńWypiekane kosmetyki z LL kuszą mnie od dawna <3
OdpowiedzUsuńPolecam prasowane i sypkie :)
UsuńLubię kosmetyki Lily Lolo, ale do tej pory nie miałam jeszcze żadnego w formie w kamieniu. Zazwyczaj sięgam po te sypkie.
OdpowiedzUsuńJa lubię sypkie i prasowane na szybko :)
Usuń