Na wiosnę postanowiłam solidnie i regularnie nawilżać skórę. Kocham maseczki, zarówno te w własne, domowe, gotowe w tubach, jak i maski w płacie. Dziś chcę Wam pokazać na jakie maseczki na tkaninie, skusiłam się ostatnio w stacjonarnych drogeriach.
Maski na tkaninie, to ciekawy sposób na pielęgnację twarzy, bardzo lubię tę formę i najczęściej sięgam po nie podczas wieczornego rytuału pielęgnacyjnego. Jest to także chwila dla siebie, moment relaksu, którego przecież na co dzień, każdy z nas potrzebuje. Dziewięć masek, które ostatnio przetestowałam, spełniło moje oczekiwania, każda z nich po zabiegu, dała efekt dobrego nawilżenia skóry, żadna nie uczuliła mnie i nie podrażniła cery. Większość z nich wykonana jest z białej, lekkiej tkaniny, dopasowanej do twarzy, wszystkie te maski były dobrze nasączone. Maski umieszczono w saszetkach, po ich wyjęciu, otrzymujemy tkaninę na twarz, należy ją dobrze rozłożyć, delikatnie zaaplikować i pozostawić na skórze, najczęściej około 20 minut, po zakończeniu takiego zabiegu, zawsze pozostałości kosmetyku wmasowuję w skórę, po czym nakładam serum i krem. Dwie maski marki SNP, były całkiem przyjemne, misiowa, czyli Ice Bear Vita Mask, to maska chłodząco-rewitalizująca, zaś Fruits Gelato z grejpfrutem, rozjaśniająca. Liftingująca, dyniowa maska mediental, miała bardzo przyjemną fakturę tkaniny, a maska Helloskin Jumiso, pełniła funkcję ujędrniającą. Na uwagę szczególną, zasługuje hydrożelowa maska Balea z diamentowym pudrem i kwasem hialuronowym, którą kupiłam w DM, na pewno, jak zagoszczę znów w sieci tych drogerii, sięgnę po nią ponownie. Skusiłam się też na dwie, przyjemne, koreańskie maski, aloesową i z zieloną herbatą. Maska ujędrniająca złoto Conny, czeka jeszcze na użycie, warto też zainteresować się ciekawą, czarną maską mediheal meience, która w składzie ma ekstrakt z czarnej fasoli, płachta wykonana jest z bambusowego jedwabiu z węglem drzewnym. Znacie którąś z nich? Macie ulubione maski na tkaninie? Które maski w płacie polecacie?
Rzadko sięgam po maski w takiej formie. Zazwyczaj wydają mi się zbyt drogie jak na jedną aplikację (chociaż teraz ich cena jest już lepsza niż na początku) a działanie szczególnie nie powala. Wolę glinki lub algi :)
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam dużą fazę na glinki, do dziś kocham białą i mam ją zawsze do tego spirulinę <3 W płacie kupuję często, również lubię :)
UsuńBardzo lubię maseczki na płacie !! wygodne mega :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wygodne bardzo :)
UsuńPrzyznam, że nie używam tego typu masek.
OdpowiedzUsuńFajna sprawa, wygodne w użyciu :)
UsuńRzadko kiedy je używam. Najlepiej lubię takie w tubach do wielokrotnego użytku. :)
OdpowiedzUsuńU mnie te w tubkach tez przodują :)
Usuńnie miałam żadnej ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też wszystkie pierwszy raz :)
UsuńSpróbuję :)
OdpowiedzUsuńW zasadzie wszystkie są spoko :)
UsuńChętnie uzupełnię swoje zapasy.
OdpowiedzUsuńJa też zawsze mam kilka w zapasie :)
UsuńTa misiowa mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńFajne ma opakowanie :)
UsuńMI zaczeły sie sprawdzać takie maski po powrocie do retinolu i kwasów, wcześniej nie widziałam efektów. Mam 3 pudła :o
OdpowiedzUsuńPo kwasach i retinolu, na pewno fajnie koją skórę, u mnie podobnie, dlatego mam je pod ręką :)
UsuńJa rzadko kupuję w płachcie, jakoś średnio je lubię. Wszystkie wydają mi się na jedno kopyto, wolę te kremowe. Z Twoich nie znam żadnej, ale z balea o dziwo wolę właśnie płachty, a nie kremowe :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ta z Balea była świetna :)
UsuńTo już wiem, jaką maseczkę kupić w Dm, tylko teraz noo... nie wiaodmo kiedy będzie okazja
OdpowiedzUsuńO właśnie, ja też żałuję, ze mamy te drogerie tak daleko :*
UsuńTa dyniowa mnie kiedyś kusiła w Lidlu, ale rzadko używam tego typu produktów, więc staram się ich nie kupować ;)
OdpowiedzUsuńDyniowa była całkiem spoko :)
Usuń